Przeskocz do treści

Filozofia dla januszy

pisze Rafal Urbanowicz

  • Współpraca
  • Facebook
  • Instagram
  • Wesprzyj finansowo
  • Filozofia: od czego zacząć?
  • O blogu
  • Kontakt

Szczęśliwa miłość to miłość wiecznie niespełniona

W dzisiejszej kulturze istnieją dwa niszczące przekonania na temat miłości erotycznej. Pierwsze to sprowadzanie jej tylko do seksu. Drugie to wiara w to, że można ją jakoś zaspokoić. Czytaj dalej Szczęśliwa miłość to miłość wiecznie niespełniona

Autor Filozofia dla januszyOpublikowano 18 lutego, 2021Kategorie Filozofia

Adam, Ewa i Marian Paździoch, czyli nasza codzienna tęsknota za rajem utraconym

Śmierć Ryszarda Kotysa wyzwoliła setki wspomnień wczesnych lat dwutysięcznych. Analiza tych nostalgicznych tęsknot może prowadzić do wniosków jeszcze bardziej przygnębiających niż odejście znanego aktora. Czytaj dalej Adam, Ewa i Marian Paździoch, czyli nasza codzienna tęsknota za rajem utraconym

Autor Filozofia dla januszyOpublikowano 3 lutego, 2021Kategorie Filozofia

Z tlenem się nie liczy?

Zarzuty jednego z polskich himalaistów, że zdobycie K2 z użyciem butli z tlenem było „na dopingu” dotykają dużo głębszego problemu: na ile technika może i powinna zastąpić naturalne możliwości człowieka. Czytaj dalej Z tlenem się nie liczy?

Autor Filozofia dla januszyOpublikowano 22 stycznia, 2021Kategorie Filozofia

Prawda czasami nie jest wiarygodna: czemu mróz przemawia lepiej niż klimatolodzy

Blisko trzydziestostopniowe mrozy to żaden dowód na brak globalnego ocieplenia. Nie zmienia to jednak faktu, że z punktu widzenia ludzkiej psychiki na taki dowód (i to mocny) wygląda. Czytaj dalej Prawda czasami nie jest wiarygodna: czemu mróz przemawia lepiej niż klimatolodzy

Autor Filozofia dla januszyOpublikowano 18 stycznia, 2021Kategorie Psychologia

Jak dążenie do „obiektywizmu” oddala nas od prawdy

Bliższa analiza zjawiska „obiektywizmu” pokazuje, że próba jego osiągnięcia może w rzeczywistości zaciemniać obraz świata. Czytaj dalej Jak dążenie do „obiektywizmu” oddala nas od prawdy

Autor Filozofia dla januszyOpublikowano 11 stycznia, 2021Kategorie Filozofia

W sprawie COVID-19 najwięcej foliarzy produkują media [OPINIA]

Obecnie największym problemem nie są ludzie którzy wierzą w sterujące mózgiem chipy w szczepionkach na COVID, a media, które kolejny raz oblewają test nie potrafiąc rzetelnie odpowiedzieć na istotne pytania. Czytaj dalej W sprawie COVID-19 najwięcej foliarzy produkują media [OPINIA]

Autor Filozofia dla januszyOpublikowano 28 grudnia, 2020Kategorie Filozofia

Kłamstwo obalane tysiąc razy również może stać się prawdą

Kiedy stykamy się z jakaś nową informacją oceniamy jej wiarygodność. Robimy to poprzez świadomą, chłodną analizę – czasami. Natomiast spontaniczne, intuicyjne „odczucie” prawdy czy fałszu towarzyszy nam zawsze.   Czytaj dalej Kłamstwo obalane tysiąc razy również może stać się prawdą

Autor Filozofia dla januszyOpublikowano 8 grudnia, 20208 grudnia, 2020Kategorie Psychologia

Dlaczego reklamy są takie głupie?

Mówienie, że reklamy są głupie to oklepany komunał. Ciekawsze jest zbadanie, czemu mimo wiecznych głosów krytyki agencje reklamowe wciąż wypuszczają przyprawiające o dreszcz żenady gnioty. Czytaj dalej Dlaczego reklamy są takie głupie?

Autor Filozofia dla januszyOpublikowano 4 grudnia, 2020Kategorie Filozofia

Dysonans poznawczy, czyli jeśli fakty przeczą moim poglądom, tym gorzej dla faktów

21 grudnia 1954 roku miał (zdaniem pewnej sekty) nastąpić drugi Potop. Gdy do katastrofy nie doszło, stała się rzecz fascynująca: zamiast rozlecieć się, organizacja z zapałem przystąpiła do rekrutacji nowych członków. Czytaj dalej Dysonans poznawczy, czyli jeśli fakty przeczą moim poglądom, tym gorzej dla faktów

Autor Filozofia dla januszyOpublikowano 25 listopada, 2020Kategorie Psychologia

Nie dostaniesz Nobla, jeśli jesteś nudny: jak „efekt szuflady” niszczy naukę

Co możemy powiedzieć o ludziach, którzy nieustannie się mylą? Raczej niewiele dobrego. A jednak to właśnie pomijanie przez naukowców badań przeczących stawianym hipotezom jest jednym z największych wyzwań przed jakimi stoi nauka. Czytaj dalej Nie dostaniesz Nobla, jeśli jesteś nudny: jak „efekt szuflady” niszczy naukę

Autor Filozofia dla januszyOpublikowano 13 listopada, 2020Kategorie Logika

Nawigacja po wpisach

strona 1 strona 2 … strona 17 Następna strona

Zaprenumeruj ten blog przez e-mail

Wprowadź swój adres email aby zaprenumerować ten blog i otrzymywać powiadomienia o nowych wpisach przez email.

filozofiadlajanuszy

Rafał Urbanowicz
✉️Wysyłka #esej na #konkurs ZBP odbyta 💪 ✉️Wysyłka #esej na #konkurs ZBP odbyta 💪 

Tytuł: Etyczny wymiar budowania świadomości finansowej społeczeństwa. 

W czerwcu mogę wrzucić na blog, niezależnie od wyników, choć to ze 3x tyle treści co zwykły wpis 😁

Ps: wiem, mam tragiczne pismo 😁

#list #etyka #filozofia
Widmo krąży po internecie - widmo @filozofiadlaj Widmo krąży po internecie - widmo @filozofiadlajanuszy na YouTube 😁 Stay tuned, zakładam że do wakacji ruszamy 😎

#komputer #laptop #nowykomputer #youtube #ryzen #geforce #zadowolony
#instagram - @filozofiadlajanuszy Pamiętam jak m #instagram - @filozofiadlajanuszy

Pamiętam jak mając lat bodaj siedem pojechałem z wycieczką szkolną do lasu i ujrzawszy odciski łap krzyknąłem podniecony: „Patrzcie, tu jakieś zwierzę szło!”. Klasa się zbiegła, lecz niestety pan leśnik musiał przerwać chwilę mojego tropicielskiego tryumfu mówiąc: to akurat pies…

Zdawać by się mogło, że nie ma bardziej naturalnego związku pomiędzy śladami (właściwie: tropami) zwierząt a faktem ich wcześniejszej obecności w tym miejscu. Rzeczywiście, tropy zwierzęce są znakami naturalnymi, tak jak dym jest oznaką ognia a błysk na niebie oznaką tego, że zaraz będzie huk. Związki te są związkami naturalnymi, koniecznymi. Dla odmiany mój okrzyk w języku polskim naturalny nie był: to sprawa konwencji między ludźmi, że taki akurat zespół fal dźwiękowych będzie odnosić się do obecności zwierząt w tym miejscu. W języku angielskim brzmiałoby to zupełnie inaczej.

Czy jednak aby na pewno taki podział jest poprawny?

Zacznijmy może od drugiego przypadku – znaków pozornie konwencjonalnych. Jeżeli na wyspie, którą do tej pory uznawaliśmy za bezludną i nigdy nie odkrytą znajdziemy napis „nie karmić ptaków!” to poza znaczeniem konwencjonalnym dotyczącym karmienia ptaków dużo istotniejsze będzie dla nas znaczenie naturalne: jakiś człowiek w tym miejscu już był.

Podobnie jest ze znakami naturalnymi. Fakt, że odcisk łapy = obecność jakiegoś konkretnego zwierzęcia jest naturalny. Ale fakt, że ten odcisk należąc do gatunku inwazyjnego, którego północna granica występowania się przesunęła może również zostać sfotografowany i użyty w prezentacji dotyczącej globalnego ocieplenia potrzebna jest już pewna wiedza konwencjonalna.

Być może wydać się to może dla kogoś naciągane, jednak chodzi mi o zauważenie jednej rzeczy: każdy znak jest znakiem dla kogoś. Wciskając losowe znaki na klawiaturze jest pewna matematyczna szansa, że napiszemy tłumaczenie Hamleta na tybetański, ale o tym nie wiemy. Tak samo, jak nie wie o globalnym ociepleniu szakal złocisty, który zapuszcza się do Polski. Ale kolejno Tybetańczyk i przyrodnik wiedzą to doskonale.

#filozofiadlajanuszy #semiotyka #filozofia #znaki #znak #tropy #ślady #zima #krajobraz #znaki
Typowy tłusty czwartek: 🍩,☕️ i @slavojzize Typowy tłusty czwartek: 🍩,☕️ i @slavojzizeks 

Co by o Žižku nie mówić to sposób w jaki filozofuje - dobierając tematy z codziennego życia - to to co mi odpowiada najbardziej. Inna sprawa to treść tej filozofii. Muszę jednak podkreślić, że wbrew pozorom jest Žižek mocno oczytany w tradycji filozofii kontynentalnej i robienie z niego bezmyślnego symetrysty odruchowo siadającego okrakiem na płocie to przesada. Žižek nawet jak gada głupoty (w tej książce akurat miejscami ma sporo racji, miejscami wprost przeciwnie) to wie czemu to robi.

Dziękuję @wydawnictworelacja za podesłanie egzemplarza promocyjnego.

#darylosu #kawa #pączki #pączek #tłustyczwartek #filozofia #pandemia #zizek #książki #książka #bookstagrampl
Kiedyś za zbyt długą i ciężką zimę można b Kiedyś za zbyt długą i ciężką zimę można było trafić na stos.

Ta zaskakująca hipoteza łączy się z tzw. małą epoką lodowcową. Był to okres trwający od końca średniowiecza do początków XIX wieku, zaś największe anomalie klimatyczne zbiegły się czasowo z wielkimi polowaniami na czarownice, które regularnie oskarżano o majstrowanie przy pogodzie.

Z drugiej strony, niespotykanie długie i ostre zimy oraz chłodne i mokre lata inspirowały pierwszych naukowców do empirycznych badań przyrody. Dzienniczki z obserwacjami pogody prowadzili m.in. John Locke czy Benjamin Franklin.

Palenie stosów i badania naukowe. Zdawałoby się, że nie ma dwóch bardziej skrajnych postaw i należałoby zadać pytanie jak mogły występować obok siebie. Otóż odpowiedź jest jasna: obie postawy były racjonalne. Wtedy, w XVII wieku.

Jakiś czas temu spotkałem się z zarzutem, że Galileusz takim wielkim naukowcem wcale nie był, bo zajmował się astrologią. To prawda. Przed Izaakiem Newtonem ludzkość nie znała bowiem przyczyn ruchu planet. Cały świat nie był martwym zespołem poddanym bezcelowym prawom fizyki, lecz przesiąkał duchowym wpływem różnych metafizycznych bytów. Wcześniej, w średniowieczu, Kościół odrzucał wpływ czarownic na pogodę, jednak robił to nie z pobudek naukowych lecz religijnych: śmiertelnik nie miał takich możliwości.

Tak więc przedstawianie sporu stosy i religia vs nauka jest w tym wypadku anachronizmem. Dziś wiemy to co wiemy, a czego mogli nie wiedzieć nawet uczeni kilkaset lat temu, o prostych chłopach nie wspominając. Alchemia, astrologia, demonologia i cała masa oczywistych bzdur swego czasu była jak najbardziej uprawnioną ścieżką dociekań na temat tajemnic otaczającego człowieka świata. Za kilka stuleci wiele współczesnych praktyk również będzie postrzegana jako niewyobrażalna ciemnota. Tak to już jest: błędy są nieodłącznym towarzyszem dążenia do wiedzy. 

#filozofiadlajanuszy #filozofia #nauka #historia #zima #klimat #pogoda #spacer
Czy są książki o których należałoby zapomnie Czy są książki o których należałoby zapomnieć?

W zeszłym tygodniu wyszedł pierwszy oficjalny przekład Mein Kampf Adolfa Hitlera. Oficjalny, bo fragmenty przetłumaczone na polski od dawna latają po Internecie. Już samo to jest dobrym powodem żeby pochwalić wydanie krytycznej wersji dzieła – nic tak nie działa na jego popularność jak aura zakazanego owocu i efekt Streisand.

Bardziej ciekawy jest fakt, że wydana książka to edycja krytyczna, opatrzona obszernym komentarzem ukazującym manipulacje i przekłamania autora. To dobrze. Ale nie tylko wypociny Hitlera powinny być tak wydane.

Przez tysiące lat powstało wiele publikacji, które dziś mogą jeżyć włos na głowie. Rasizm, okrucieństwo, kłamstwa albo naiwne błędy to nie tylko domena nazistowskiego grafomana. Skandaliczne fragmenty znajdziemy w dziełach największych filozofów czy choćby Biblii i Koranie.

Nie oznacza to jednak, że te książki powinny zniknąć z półek. Dużo ważniejsze jest takie ich przedstawianie, żeby czytelnik znał szerszy kontekst w jakim dana publikacja się ukazała. Wielokrotnie już na tym blogu podkreślałem, że czytanie starych książek bez wsparcia współczesnych opracowań jest bezsensowne – ignorując komentarze ludzi którzy zjedli nad nimi zęby w najlepszym wypadku będziemy wyważać otwarte drzwi.

Niedawno bodaj HBO zdjęło z bazy „Przeminęło z wiatrem” – bo ten stary film jest stereotypowy, niepoprawny politycznie i tak dalej. Może i jest, no i co? Czy nie lepiej potraktować to jako punkt wyjścia do opracowania komentarza na temat tego jak zmieniały się poglądy na przestrzeni lat?

Paradoksalnie książki Hitlera czy Stalina mogą zrobić wiele dobrego. Potraktowanie ich jako materiału do badań i ukazanie kłamstw jest dużo lepszym pomysłem niż udawanie, że nigdy nie powstały i zdanie ciekawskich na wyrwane z kontekstu chałupnicze wydania.

#filozofiadlajanuszy #filozofia #książki
Ludzie którzy sadzili te drzewa albo już nie ży Ludzie którzy sadzili te drzewa albo już nie żyją, albo są w podeszłym wieku. Sadzić drzewa licząc na zrobione z nich krzesła to kiepski pomysł. Efektów zapewne nie doczekamy.

A jednak ludzie to robią. Co prawda pracownikom leśnym często chodzi po prostu o wypłatę, ale wiele osób sadzi drzewa z własnej inicjatywy. Po co, skoro na efekty w postaci rozłożystych konarów trzeba czekać wiele dziesięcioleci?

To dobre pytanie, którego przeanalizowanie zbliży nas do odpowiedzi jak znaleźć motywację do dużo bardziej powszednich działań. Ćwiczenia, dieta, nauka języków, rozpoczęcie studiów. To wszystko trwa zanim przyniesie „efekty” a przemysł sprzedawania motywacji i inspiracji do tych działań w samych Stanach jest szacowany na kilkanaście miliardów dolarów rocznie.

Mam jednak złe wieści: szukanie „inspiracji” i „motywacji” to tak samo kiepski pomysł w przypadku nauki niemieckiego jak czekania aż drzewo urośnie. Kluczem jest sprawić, żeby tej motywacji szukać nie trzeba było.

Musimy się zastanowić, co jest celem naszych postanowień, niekoniecznie noworocznych: szczęście czy zadowolenie. Ludzie często mylą te dwie rzeczy, choć to nie to samo. Zadowolenie osiągniemy na krótką chwilę gdy zmieścimy się w odpowiedni rozmiar spodni, przebiegniemy taki a taki dystans czy zdamy egzamin. Szczęśliwym można być cały czas.

Ludzie którzy w komarach i błocie machają szpadlem żeby wsadzić w ziemię zielony patyk raczej zadowoleni nie są (no chyba, że mają skłonności masochistyczne). Tak samo jak himalaista odmrażający sobie palce w jakiejś górskiej dziczy albo triathlonista wypluwający płuca w trakcie zawodów. Jednak ci ludzie jak najbardziej mogą być szczęśliwi.

Kluczem jest, by rzecz którą robimy była celem samym w sobie. Jeżeli ćwiczysz/uczysz się/sadzisz drzewa żeby coś tam osiągnąć to faktycznie czekając na efekty nie obejdzie się bez „motywacji” czy „inspiracji”. Natomiast jeżeli to co lubisz jest autentyczną częścią Twojej tożsamości to żadnego motywacyjnego pierdolamento nie potrzeba.

#filozofiadlajanuszy #filozofia #motywacja #inspiracja #szczęście #drewno
Według znanej hipotezy #jemioła jest niemym ucze Według znanej hipotezy #jemioła jest niemym uczestnikiem jednego z najprzedziwniejszych kultów w dziejach ludzkości.

Dawno temu w podrzymskiej Arycji istniało wokół świętego dębu sanktuarium, którego kapłanów rekrutowano w najbrutalniejszy możliwy sposób: musieli, by objąć stanowisko zabić swego poprzednika. Dlaczego właściwie trzeba było zabić poprzedniego kapłana? I dlaczego, przed pojedynkiem ten który rzucał wyzwanie musiał ułamać ze świętego drzewa „złotą gałąź” utożsamianą właśnie z jemiołą?

Zdaniem szkockiego antropologa Jamesa Frazera w zamierzchłych czasach ludzie łączyli w niezrozumiały sposób (z perspektywy współczesnego zachodu) różne relacje rządzące światem. Mogli np. utożsamiać cykl ludzkiego życia z cyklem zmian w przyrodzie. Tak więc urodzajność ziemi była ściśle związana z witalnością króla-kapłana i kiedy przyszedł odpowiedni czas musiał on zostać zastąpiony przez kogoś nowego – inaczej mogło mieć to opłakane konsekwencje dla całej wspólnoty narażonej na głód. Znakiem „tego odpowiedniego” czasu mogło być naruszenie któregoś z otaczających króla-kapłana tabu, na przykład ułamanie wspomnianej gałęzi.

Z czasem, gdy rytuały okazywały się nieskuteczne zaczęto je utożsamiać nie z próbą bezpośredniego wpływu na naturę, lecz z procesem przebłagania sterujących nią mocy. Stare zwyczaje należało więc wpasować w nowe idee, na skutek czego powstawały mity o bogach mordowanych przez swoich następców lub też powracających w odmłodzonej formie z zaświatów. Mit jest więc pewnego rodzaju racjonalizacją wykonywanych czynności rytualnych.

Od wydania książki Frazera mija równo 130 lat, a dyskusje o tym czy mit powstał na bazie rytuału czy też odwrotnie (albo oba powstawały równocześnie!) ciągną się nieprzerwanie.  Jednak czas świąt dobitnie pokazuje, że w wielu wypadkach Szkot miał rację i rytuał żyje, choć mity się zmieniają. Za każdym razem pod koniec grudnia chrześcijanie i niewierzący powtarzają rytuały strojenia domów przy użyciu pogańskiej jemioły, choć każdy z nas ich kultywowanie uzasadni z pewnością inaczej niż nasi przodkowie.

#filozofiadlajanuszy #filozofia #antropologia #religia #stroik #święta #tradycja #zwyczaje
Mało gdzie wykorzystuje się już koty do łapani Mało gdzie wykorzystuje się już koty do łapania myszy, ale od niepamiętnych czasów tak koty jak i inne zwierzęta ludzie używali w bardziej doniosłej roli: do myślenia.

„Zwierzęta są dobre do myślenia” to popularne hasło ukute przez słynnego francuskiego antropologa Claude Levi-Straussa. Jednak wbrew temu, co może się wydawać nie oznacza ono „w towarzystwie zwierząt dobrze się myśli”. Levi-Strauss uważał, że człowiek dosłownie przy pomocy (między innymi) zwierząt myśli.

Zdaniem badacza ludzie wykorzystują znajomość rzeczy, które są im bliskie (lub tak im się przynajmniej wydaje) do poruszania się w nowych sytuacjach. W ten sposób relacje np. ze świata zwierząt przenoszone są, przez analogię, na np. relacje społeczne.

Levi-Strauss doszedł do takich wniosków badając zjawisko totemizmu. Wiele ludów wykazuje nadzwyczajny związek z jakimś zwierzęciem. Uważają wręcz często, że są potomkami np. orła albo jaszczurki. Po co im to? Bo gdy stają w obliczu jakiejś sytuacji życiowej, np. spotkania z obcym człowiekiem wiedzą przez analogię jak się zachować. Łatwo sobie wyobrazić, że człowiek z klanu jelenia będzie unikał ludzi z klanu wilka.

Nie wszystko jednak da się wyjaśnić w ten prosty sposób. Ale ludzka kreatywność nie zna granic! W jednej z tajskich wiosek jedzenie psów i kotów było traktowane na równo z kazirodztwem. Jak szło rozumowanie łączące te dwie zupełnie niezwiązane ze sobą czynności? Po pierwsze, postrzegano świat zwyczajów dietetycznych przez pryzmat świata związków. Te zaś dzielono na związki z krewnymi mieszkającymi w tym samym domu, kuzynami, innymi mieszkańcami wsi i zupełnie obcymi. Kot i pies analogicznie mieszkali w tym samym w domu, więc tak jak nie można było się ożenić z siostrą, nie można było też zjeść psa. 

Ale działa to też w drugą stronę. Wiele kotów zginęło tylko dlatego, że wyobraźnia połączyła je z czarownicami. Nie tylko myślimy o ludziach za pomocą zwierząt, ale też o zwierzętach przez pryzmat ludzi.

#filozofiadlajanuszy #filozofia #antropologia #semiotyka #symbole #kot #koty #czarnykot #kotstagram
🍾🍾Tak trochę przez przypadek zostałem pis 🍾🍾Tak trochę przez przypadek zostałem pisarzem xD 

#konkurs #parczew #pisanie #opowiadanie #chwalesie #wygrana #sukces #dyplom
„Tym co najbardziej lubię w Londynie jest #mgł „Tym co najbardziej lubię w Londynie jest #mgła”

Pisał francuski malarz Claude Monet, regularnie udający się do brytyjskiej stolicy na artystyczne wyprawy. Ich efektem jest kilkadziesiąt zamglonych pejzaży, na których widać jedynie kontury budynków. „Jak to możliwe, że brytyjscy artyści malują domy cegła po cegle?” – pytał dalej.

Dobre pytanie! Słynne londyńskie mgły, niewidziane od 1962 r, były w istocie patologią wynikłą ze skrajnego zanieczyszczenia powietrza. Londyńczycy nazywali ją od brudnego koloru grochówką, zaś w skrajnych wypadkach dochodziło do tego, że człowiek patrząc na własne stopy ledwo je widział.

Nie dziwne, że to co tak zachwyciło Francuza przyjeżdżającego tylko na kilka tygodni było przez Anglików czymś szczerze znienawidzonym. Jednak różnice w ocenie zjawiska nie wyjaśniają tego, co Moneta zdumiało najbardziej: że Anglicy w ogóle zdają się go nie dostrzegać!

Ze swoistym wyjaśnieniem pospieszył angielski poeta i eseista Oscar Wilde: „Ludzie widzą mgłę, nie dlatego, że ona jest, a dlatego, że poeci i malarze nauczyli ich jej tajemniczego piękna. Mgły były przez stulecia, ale nikt ich nie dostrzegał i nic o nich nie wiedział, dopóki artyści ich nie wynaleźli.”

Brzmi to jak skrajny manifest relatywistyczny, jednak w istocie Wilde mówił coś bardziej prozaicznego. Wiele rzeczy jest tak pospolitych, że paradoksalnie są dla nas niedostrzegalne. Monet zauważył, że między domami na których widać każdą cegłę a malarzem jest mgła. Niby banalne, ale dziś jego malunki są warte miliony dolarów. Kiedyś na liście bestsellerów Empiku była taka książka „Wszystko co mężczyźni wiedzą o kobietach”, zawierająca tylko puste kartki. Proste, a ustawiło autora na całe życie.

#Sztuka i nauka często postępują nie ze względu na spotkanie z jakimś unikatowym przedmiotem, lecz przez dostrzeżenie tego co powszednie w nowy sposób. Wbrew pozorom to często trudniejsze niż ogarnięcie wielkiego tematu. Łatwo jest znaleźć 10 dobrych tematów do zdjęć na wakacjach niż we własnym domu. Ale historia pokazuje, że geniusze chętnie rodzą się tam, gdzie laicy nie widzą nic ciekawego.

#filozofiadlajanuszy #filozofia #pogoda #estetyka #krajobraz #jesień #listopad #inspiracja
Niedawno jeden z polityków powiedział, że #psy Niedawno jeden z polityków powiedział, że #psy nie mogą być przyjacielem człowieka.

Są rzekomo tylko darmozjadami, które pasożytują na człowieku. A cieszą się i merdają ogonem, bo dostają jeść.

Gdyby jednak tak było pies po ucieczce znaleziony przez obcego człowieka nie okazywałby wyraźnych oznak tęsknoty za dawnym panem. Trudno więc powiedzieć, że psu naprawdę obojętne jest kto go karmi, byleby micha była. Musi tu istnieć jakaś relacja.

Można ją określić jako „przywiązanie”. Ale czym #przywiązanie jest? C.S. Lewis uważał je za rodzaj miłości. Jednak jest to #miłość bardzo szczególnego rodzaju, nie mająca w sobie absolutnie nic z wzniosłości jaką niesie ze sobą miłość erotyczna czy #przyjaźń (w bardziej „ludzkim” rozumieniu).

Przywiązanie to swego rodzaju miłość powstająca naturalnie, wynika z samego czasu spędzanego razem. Grecy określali je terminem „storge” i oznaczającym „miłość rodzinna”. W tamtych czasach małżeństwa bardzo często zawierane były nie na podstawie wolnego wyboru dorosłych ludzi, a rodowych układów. Byli więc małżonkowie obcymi dla siebie osobami, ale z czasem nabierali do siebie pewnej więzi, którą określano właśnie #storge.

Lewis uważał, że przywiązanie to najbardziej powszechny dla człowieka spośród wszystkich rodzajów miłości. O ile przyjaciół czy partnerów sobie wybieramy spośród ludzi w których widzimy coś interesującego, to przywiązanie powstaje nawet wobec osób nieatrakcyjnych, których zainteresowań nie podzielamy i w ogóle takich, którzy wyłącznie przez przypadek pojawili się w naszym życiu. Powód dla którego przywiązujemy się do innych najlepiej widać na przykładzie zwierząt: „kochają” swoich właścicieli, właśnie dlatego, że są „swoi”. Często urok tego subtelnego związku doceniamy dopiero, gdy ktoś odchodzi i nagle brakuje nam trywialnej obecności tej pozornie banalnej osoby.

Jeszcze jedna rzecz w przywiązaniu sprawia, że jest ono takie ważne: nie ma bez niego innych rodzajów miłości. Przyjaźń czy miłość erotyczna na dłuższą metę nie przetrwałyby, gdyby chwil uniesienia stanowiących o ich istocie nie spajałaby #codzienność, możliwa do wspólnego przetrwania tylko dzięki magii storge.

#filozofiadlajanuszy #filozofia #psy
Według wielu wierzeń pamięć o zmarłych pomaga Według wielu wierzeń pamięć o zmarłych pomaga im w zaświatach. Ale czy aby na pewno nie jest ona równie ważna, jeśli nie ważniejsza dla żyjących?

Trudno powiedzieć, których grobów w Polsce jest więcej: tych zadbanych, czy tych niezadbanych. Trudno, bo o istnieniu tych drugich najczęściej nikt nie ma pojęcia. Ten tutaj miał sporo szczęścia, bo 
ostała się betonowa tablica. Jednak do rzadkości należą przypadki gdzie możemy wskazać konkretne miejsce pochówku ludzi zmarłych, powiedzmy, 200 lat temu. 

Takie spostrzeżenie pozwala nam wprowadzić dosyć ciekawe rozróżnienie pomiędzy historią a pamięcią. Historia to faktyczne wydarzenia i ludzie z przeszłości, często odległej. Natomiast pamięć, niezależnie jak daleko swą treścią sięga, to element należący jak najbardziej do czasów współczesnych. 

Pamięć jest elementem naszej tożsamości. A że najczęściej czujemy się bardziej związani z ludźmi żyjącymi czasowo bliżej nas, widać to też w kultywowaniu wspomnień. Bardziej dbamy o groby naszych dziadków, niż praprapradziadków. Podobnie jest w pamięci zbiorowej: gdy przejdziemy po 
alejkach zasłużonych więcej lampek pali się przy tych, którzy zmarli stosunkowo niedawno, niż przed jakimiś bohaterami z XIX wieku. 

Ale nie zawsze tak jest. Jeżeli pamięć należy do teraźniejszości, to i teraźniejsze interesy będą często na nią wpływać. Kilkadziesiąt lat temu szach Iranu zorganizował huczne uroczystości 2500 lat państwa perskiego. W czasach PRL z równie wielką pompą upamiętniano średniowieczne bitwy z niemieckim rycerstwem na ziemiach przyłączonych do Polski. Oczywiście przez stulecia w 
świadomości czy to Irańczyków czy Polaków związek z tymi czasami był w najlepszym wypadku bardzo słaby. Ale, że współczesna władza tego potrzebowała do prowadzenia bieżącej polityki, to 
postanowiono go odświeżyć. 

Faraonowie niejako fizycznie zapewnili sobie pamięć przyszłych pokoleń budując piramidy. Horacy pisał, że nie wszystek umrze żyjąc nadal w swej poezji. To prawda, można wiele zrobić by dać się 
potomkom zapamiętać. Jednak to czy się to uda zależy w dużej mierze nie od naszych, lecz ich chęci.

#filozofiadlajanuszy #filozofia #pamięć #cmentarz #znicz #grob #historia
Z okazji 300 subów na Instagramie przedstawiam ko Z okazji 300 subów na Instagramie przedstawiam kolejnego gościa który pomoże, mam nadzieję, rozruszać kanał 😁

Przy okazji: wbrew temu co się może zwłaszcza w ostatnich dniach wydawać nie każdy kawaler z kotem jest walnięty 😁🇵🇱💪

Link do profilu:
www.Instagram.com/filozofiadlajanuszy

#selfie #kot #koty #kotstagram #broda #brodacz #pokazmorde
„Jeśli oni umilkną, kamienie wołać będą” „Jeśli oni umilkną, kamienie wołać będą”

Tak odpowiedział Jezus tym, którzy domagali się by uciszył tłum nazywający go królem. Dał w ten sposób do zrozumienia, że okrzyki ludzi są prawdziwe i żadne zakazy ich wznoszenia tego nie zmienią, co najwyżej poprawią humor faryzeuszom.

Wielu prawodawców na własnej skórze gorzko się przekonało o pozornej mocy prawnych zakazów. Sławna prohibicja alkoholowa w USA skończyła się po kilku latach. Owszem, mniej osób piło alkohol. Ceną za to było przejście tych którzy to robili z piwa na wódkę, powstanie mafii bogacącej się na przemycie i liczne zatrucia metanolem.

Naprawianie świata ustawą nie działa. A przynajmniej: nie działa najlepiej. Czy chodzi o alkohol, narkotyki, prostytucję czy aborcję prohibicja zawsze okupiona jest powstaniem półświatka i czarnej strefy, różnymi mniej lub bardziej bezpiecznymi substytutami i innymi patologiami, nad którymi państwo nie ma żadnej kontroli, bo wyrzekło się jej danego zjawiska zakazując.

Kluczem nie jest wprowadzenie zakazu, a sprawienie, by nie był on konieczny. Nie zacznę kraść gdyby zniesiono Kodeks Karny, i przypuszczam, że większość z Was tego by nie robiła. Z drugiej strony niektórzy kradną, mimo, że grozi za to więzienie. To trochę jak z rodzicami i dziećmi między którymi nie ma dialogu, tylko apodyktyczne „niewolno ci i nie dyskutuj ze mną!”. Spoko, tylko potem jest zdziwienie tych pierwszych, że nic o swoim dziecku nie wiedzą.

W starożytności i średniowieczu uważano, że kara jest swoistym lekarstwem dla ludzi – nie tylko dla potencjalnych ofiar przestępstwa, ale także, a może przede wszystkim dla jego sprawcy. Sokrates twierdził, że większej krzywdy niż on, skazany na śmierć doznają ci, którzy go niesprawiedliwie osądzili!

Kary i zakazy nie były więc jakimś „wymierzaniem sprawiedliwości” tylko instrumentalnym narzędziem do poprawy ludzkich sumień, które ostatecznie decyduje o naszych czynach. Czy gdyby starożytni mieli dzisiejszą wiedzę na temat psychologii i socjologii nadal uważaliby, że kary i zakazy są najlepszym do tego środkiem? Wątpię.

#filozofia #filozofiadlajanuszy #etyka #prawo #kamienie #aborcja #protest #strajkkobiet #protestkobiet
Co to znaczy „oryginalnie”? Taka tablica wis Co to znaczy „oryginalnie”?

Taka tablica wisi na budynku w którym spędziłem kilka lat swojego życia. 

Poniemiecka, wiejska szkoła także po wojnie kontynuowała przez jakiś czas swoją funkcję. Dziś budynek trzeba remontować.

Z tym rodzą się pewne problemy. Jak widać, napis „Erbaut” („zbudowano”) został po wojnie nieudolnie zamazany. Pytanie brzmi: czyścić go? Zamazać do reszty? A może… pozostawić tak jak jest?

Niedawno głośna była sprawa dużo bardziej doniosłego budynku: stambulskiej Hagia Sophia. Wzniesiona jako chrześcijański kościół została po zdobyciu Konstantynopola przekształcony w meczet. W czasach współczesnych uczyniono z niego muzeum – teraz Turcy ponownie chcą tam otworzyć islamską świątynię. 

Tego typu sprawy każą nam zastanowić się nad tym, co to znaczy „oryginalność” jakiegoś budynku i co z niej wynika. Przy okazji pożaru Notre Dame w Paryżu wybuchła dyskusja o kształt przyszłej odbudowy, i pojawiło się mnóstwo tekstów dowodzących, że zarówno forma jak i materiały kościoła  który spłonął bardzo często niewiele wspólnego mają z tym, co zbudowano w średniowieczu. 

Wydawać by się mogło, że nie ma nic bardziej stabilnego i niezmiennego niż budynek. Jednak szczególnie przy starych gmachach, wokół których wiele się działo patrzenie przez pryzmat „oryginalnego” tworu oddanego do użytku setki lat temu niewiele ma wspólnego z jego właściwymi dziejami. 
Obóz w Auschwitz powstał na bazie przedwojennych koszar, ale to nie one wiążą się najbardziej z historią tego miejsca. 

Karta Wenecka, czyli konwencja dotycząca renowacji zabytków nakazuje, by wszelkie zmiany były odróżnialne od stanu wcześniejszego. Krótko mówiąc, robienie „dokładnych kopii” oryginału jest zabronione. Twórcy karty stali na stanowisku, że zabytek nie „jest” lecz „trwa” w dziejach: jego istnienie nie jest statycznym posiadaniem jakiejś esencjonalnej własności, którą trzeba chronić przed zniszczeniem, lecz ciągłym procesem, którego wszelkie przeróbki i remonty są świadectwem. 

Fałszowaniem historii nie jest więc „odejście od oryginału” lecz próba wmówienia, że przez lata nic się on nie zmienił. 

#filozofiadlajanuszy #filozofia #architektura #zabytki #zabytek #historia
Ładny widok, nie? Ciężko by było iść przez l Ładny widok, nie? Ciężko by było iść przez las, zobaczyć coś takiego i przejść obok obojętnie. A jednak wcale nie jest to takie oczywiste.

Jeden z najwybitniejszych entomykologów, czyli naukowców zajmujących się stosunkiem społeczności do grzybów (tak, jest taka nauka) wspominał swoje początki przygody z grzybami. On sam, Amerykanin, nie mógł pojąć jak jego żona, Rosjanka dużo wie o grzybach. Nie tylko potrafiła wskazać te jadalne i niejadalne, ale także rozpoznać poszczególne rodzaje i posegregować według przydatności. Dla niego były to po prostu grzyby (mushrooms). Albo, w tamtych czasach toadstools, czyli dosłownie tłumacząc „stołki ropuch”.

Badanie ludowej taksonomii, czyli tego jak zwykli „janusze” dzielą rośliny czy zwierzęta na rodzaje i gatunki jest fascynujące, nie tyle ze względu na nazywane przedmioty, co na stosunek społeczności jaki wobec nich okazywała.

„Toadstool” to tylko jedno z wielu niezbyt miłych określeń, jakie mają grzyby i ich rodzaje w języku angielskim. I nie bierze się to z powietrza: Anglo-Sasi nie są zbyt „grzybową” nacją.

Tego rodzaju zależności widać nie tylko w przypadku grzybów. Etymologia ludowa potrafi stawiać tak na cechy wyglądu (wieloryb), użytkowe (owczarki) jak i związane z pochodzeniem (borówka amerykańska).

Swego czasu wysuwano śmiałe tezy, że tego typu różnice kreują nasz świat. Jeśli więc Anglicy nie rozróżniają grzybów, to cierpią na swoiste upośledzenie kulturowe. Wysuwano nawet wniosek, że z faktu braku osobnych słów na określenie dwóch kolorów, pewne plemię faktycznie ich nie rozróżniało!

To pewna przesada. To czy rosnące w lesie grzyby czymś się od siebie różnią to obiektywny fakt. Toczy różnią się DLA NAS DNA, kolorem kapelusza czy przydatnością do suszenia to inna sprawa.

Język nie kreuje rzeczywistości, ale w dużej mierze wiąże nas w jej odbiorze. Grzyby na zdjęciu będą, choćby i ludzie wyginęli, a kultura nie ma na to żadnego wpływu. Ale to, czy będą anonimowym elementem krajobrazu, czy świetnym zbiorem to już nie tyle kwestia obiektywnej rzeczywistości, co naszego do niej stosunku, przejawianego w języku.

#filozofia #filozofiadlajanuszy #język #hobby #grzyby #prawdziwek #grzybobranie
Ciasto które widzicie w USA dawno przekroczyło g Ciasto które widzicie w USA dawno przekroczyło granice kulinariów.

„Amerykańskie jak apple pie” stało się za Oceanem przysłowiem, a ichniejsza wersja szarlotki symbolem narodowym niczym dla Polaków pierogi.

Gdy przyjrzymy się bliżej historii tego ciasta i roli jakie odgrywa w amerykańskiej kulturze możemy doznać sporej konfuzji. Popularność apple pie urosła w XIX wieku, gdy jabłkowy cydr zaczął tracić zwolenników na rzecz piwa lub promowanej przez ruchy prohibicyjne abstynencji alkoholowej. 

Amerykanie przestali kochać cydr, jednak została masa jabłonek.
Wykorzystanie wszechobecnych tanich i łatwo dostępnych jabłek, zarówno świeżych, jak suszonych sprawiało, że apple pie można było upiec taniej niż bochenek chleba. Jedzono je nie tylko jako deser, ale również jako główne danie, np. na śniadanie.

Można powiedzieć, że proste i tanie ciasto świetnie wówczas pasowało do ducha skromności, oszczędności i pracowitości, jaki początkowo towarzyszył amerykańskiemu społeczeństwu.

Z perspektywy czasu moglibyśmy powiedzieć, że gdyby autorzy amerykańskiego etosu wstali z grobu poczuliby się jak w jakiejś antyutopii.

Firmy tworzone jako rezultat osobistej zapobiegliwości i pracowitości przekształciły się w olbrzymie molochy bardziej niż pracą bogacące się politycznym lobbingiem.Społeczeństwo, któremu żal było swego czasu opadłych na ziemię jabłek obecnie marnuje ponad 3 kg jedzenia tygodniowo na osobę. Co poszło nie tak?

Historyk H. Brands utrzymuje, że ogromną rolę w tej degradacji miała Gorączka Złota.

Bogactwo nagle przestało być efektem żmudnej i systematycznej pracy, a stało się rezultatem szczęśliwego rzutu na taśmę. To poszukiwanie „wersji instant sukcesu” przesiąkło amerykańską kulturę.

Można by powiedzieć, że w USA na początku chciano piec i jeść ciastka. Z czasem uznano, że lepiej szukać sposobu na ciastko bez pieczenia. I takie sposoby są: w każdym fast foodzie dostaniemy je od ręki. Jednak czy taka masówka smakuje tak samo jak danie będące ukoronowaniem osobistej pracy? 
Nie sądzę.

#filozofiadlajanuszy #filozofia #ciasto #pieczenie #szarlotka #jabłka #jabłecznik
#domowewypieki
Lubię chodzić na grzyby. I lubię jak jest ich n Lubię chodzić na grzyby. I lubię jak jest ich niezbyt dużo. 

O przykładowo to tutaj zebrałem na kilkudziesięciu metrach kwadratowych. W moim lesie jest tyle rydzów, że trzeba je spod nóg zabierać, żeby nie rozdeptać. 

To dziwny paradoks, zwłaszcza z perspektywy lat w których grzybów nie było wcale, ale takie zbieranie nie sprawia żadnej przyjemności. Raczej wygląda jak praca na plantacji polegająca na wyciąganiu łebków z trawy. 

Nie tylko grzybów to dotyczy, ale gier komputerowych, sportu czy nawet pracy zawodowej: sukcesy odnoszone zbyt łatwo wcale nas zbytnio nie cieszą. Ba, czasami mogą wręcz denerwować! Odesłanie piłkarza pierwszej drużyny do gry w rezerwach traktowane jest często jak kara, choć w drugiej drużynie konkurencja jest przecież dużo mniejsza. 

Zjawisko to zbadał swego czasu węgierski psycholog M. Csikszentmihalyi (wybaczcie, nie będę tego nazwiska powtarzał). Zauważył on mianowicie, że istnieje silna zależność zarówno między emocjami jakie towarzyszą jakiemuś zadaniu a jego trudnością, ale także naszymi kompetencjami. 

Aby jakieś zajęcie, szczególnie hobby takie jak grzybobranie było celem samym w sobie, by pojawił się stan jaki naukowiec określił słowem "flow" musi istnieć pełna harmonia między naszymi umiejętnościami a trudnością zadania. Nie da się go osiągnąć zarówno w pustym lesie (bo wtedy nie damy rady sprostać wyzwaniu) jak też wtedy, gdy wszystkie grzybm mamy podane na tacy. Flow doznajemy, gdy robimy zadanie trudne, jednak pozostające w zasięgu naszych możliwości. 

Z filozoficznej perspektywy można by tu rozdzielić szczęście hedonistyczne od szczęścia eudajmonistycznego, czyli wynikającego z wykorzystania pełni swojego potencjału. Hedonista by powiedział, że grzyby, nagrody, zwycięstwa, seks czy dobre jedzenie i inne przyjemnosci są dobre same przez się. Im ich więcej, tym lepiej! 

Ale eudajmonista by się zapytał: co w takim razie z ludźmi którzy mając dosłownie wszystko, ciągle czują jakiś życiowy brak? Cóż, być może z życiem jest jak z grzybobraniem: nie tylko o pełny koszyk rydzów w nim chodzi.

#filozofia #filozofiadlajanuszy #psychologia #flow #szczęście #przyjemnoś #hobby #grzyby #rydze #grzybobranie
(Pod)tytuł boleśnie patetyczny, treść absolutn (Pod)tytuł boleśnie patetyczny, treść absolutnie nie. Dziś po południu na blogu będzie co nieco o prawdzie. 

A raczej o pewnych mitach którymi obrosła i które robią z niej często „produkt prawdopodobny”.

#filozofia #książka #książki #ksiazka #ksiazkanadzis #prawda #bookstagrampl
Load More... Follow on Instagram
Szukasz książki o filozofii? Sprawdź moje propozycje dla początkujących!
Wsparcie finansowe Jestem wdzięczny za każdą złotówkę!

Archiwum

  • Luty 2021 (2)
  • Styczeń 2021 (3)
  • Grudzień 2020 (3)
  • Listopad 2020 (2)
  • Październik 2020 (5)
  • Wrzesień 2020 (4)
  • Sierpień 2020 (3)
  • Lipiec 2020 (5)
  • Czerwiec 2020 (4)
  • Maj 2020 (6)
  • Kwiecień 2020 (4)
  • Marzec 2020 (6)
  • Luty 2020 (4)
  • Styczeń 2020 (4)
  • Grudzień 2019 (4)
  • Listopad 2019 (3)
  • Październik 2019 (3)
  • Wrzesień 2019 (3)
  • Sierpień 2019 (3)
  • Lipiec 2019 (3)
  • Czerwiec 2019 (3)
  • Maj 2019 (2)
  • Kwiecień 2019 (2)
  • Marzec 2019 (2)
  • Luty 2019 (3)
  • Styczeń 2019 (2)
  • Grudzień 2018 (2)
  • Listopad 2018 (2)
  • Październik 2018 (1)
  • Wrzesień 2018 (1)
  • Sierpień 2018 (3)
  • Lipiec 2018 (1)
  • Czerwiec 2018 (2)
  • Maj 2018 (2)
  • Kwiecień 2018 (3)
  • Marzec 2018 (3)
  • Luty 2018 (3)
  • Styczeń 2018 (5)
  • Grudzień 2017 (4)
  • Listopad 2017 (5)
  • Październik 2017 (5)
  • Wrzesień 2017 (4)
  • Sierpień 2017 (2)
  • Lipiec 2017 (3)
  • Czerwiec 2017 (2)
  • Maj 2017 (7)
  • Kwiecień 2017 (22)

Szukaj

Privacy & Cookies: This site uses cookies. By continuing to use this website, you agree to their use.
To find out more, including how to control cookies, see here: Polityka prywatności
Polityka prywatności
  • Współpraca
  • Facebook
  • Instagram
  • Wesprzyj finansowo
  • Filozofia: od czego zacząć?
  • O blogu
  • Kontakt
Filozofia dla januszy Dumnie wspierane przez WordPressa