Przeskocz do treści

Filozofia dla januszy

pisze Rafal Urbanowicz

  • Współpraca
  • Facebook
  • Instagram
  • Wesprzyj finansowo
  • Filozofia: od czego zacząć?
  • O blogu
  • Kontakt

Miesiąc: Styczeń 2019

Jak działają reklamy?

Przez większą część historii filozofii prawda była tym, co uważano za najważniejszy atrybut naszych wypowiedzi. Ale w latach 50-tych ubiegłego wieku w Oxfordzie pewien człowiek uznał, że ważniejsze od prawdy są skutki, jakie słowa wywołują. Czytaj dalej Jak działają reklamy?

Autor Filozofia dla januszyOpublikowano 10 stycznia, 2019Kategorie Filozofia1 komentarz do Jak działają reklamy?

Kto jest najlepszym lekarzem w całych Chinach?

Stara chińska przypowieść mówi, że pewnego razu cesarz spytał swego nadwornego lekarza, kto jest najwybitniejszym medykiem w całych Chinach. Ten zaś odpowiedział: Czytaj dalej Kto jest najlepszym lekarzem w całych Chinach?

Autor Filozofia dla januszyOpublikowano 2 stycznia, 2019Kategorie FilozofiaDodaj komentarz do Kto jest najlepszym lekarzem w całych Chinach?

Zaprenumeruj ten blog przez e-mail

Wprowadź swój adres email aby zaprenumerować ten blog i otrzymywać powiadomienia o nowych wpisach przez email.

filozofiadlajanuszy

Rafał Urbanowicz
Ludzie którzy sadzili te drzewa albo już nie ży Ludzie którzy sadzili te drzewa albo już nie żyją, albo są w podeszłym wieku. Sadzić drzewa licząc na zrobione z nich krzesła to kiepski pomysł. Efektów zapewne nie doczekamy.

A jednak ludzie to robią. Co prawda pracownikom leśnym często chodzi po prostu o wypłatę, ale wiele osób sadzi drzewa z własnej inicjatywy. Po co, skoro na efekty w postaci rozłożystych konarów trzeba czekać wiele dziesięcioleci?

To dobre pytanie, którego przeanalizowanie zbliży nas do odpowiedzi jak znaleźć motywację do dużo bardziej powszednich działań. Ćwiczenia, dieta, nauka języków, rozpoczęcie studiów. To wszystko trwa zanim przyniesie „efekty” a przemysł sprzedawania motywacji i inspiracji do tych działań w samych Stanach jest szacowany na kilkanaście miliardów dolarów rocznie.

Mam jednak złe wieści: szukanie „inspiracji” i „motywacji” to tak samo kiepski pomysł w przypadku nauki niemieckiego jak czekania aż drzewo urośnie. Kluczem jest sprawić, żeby tej motywacji szukać nie trzeba było.

Musimy się zastanowić, co jest celem naszych postanowień, niekoniecznie noworocznych: szczęście czy zadowolenie. Ludzie często mylą te dwie rzeczy, choć to nie to samo. Zadowolenie osiągniemy na krótką chwilę gdy zmieścimy się w odpowiedni rozmiar spodni, przebiegniemy taki a taki dystans czy zdamy egzamin. Szczęśliwym można być cały czas.

Ludzie którzy w komarach i błocie machają szpadlem żeby wsadzić w ziemię zielony patyk raczej zadowoleni nie są (no chyba, że mają skłonności masochistyczne). Tak samo jak himalaista odmrażający sobie palce w jakiejś górskiej dziczy albo triathlonista wypluwający płuca w trakcie zawodów. Jednak ci ludzie jak najbardziej mogą być szczęśliwi.

Kluczem jest, by rzecz którą robimy była celem samym w sobie. Jeżeli ćwiczysz/uczysz się/sadzisz drzewa żeby coś tam osiągnąć to faktycznie czekając na efekty nie obejdzie się bez „motywacji” czy „inspiracji”. Natomiast jeżeli to co lubisz jest autentyczną częścią Twojej tożsamości to żadnego motywacyjnego pierdolamento nie potrzeba.

#filozofiadlajanuszy #filozofia #motywacja #inspiracja #szczęście #drewno
Według znanej hipotezy #jemioła jest niemym ucze Według znanej hipotezy #jemioła jest niemym uczestnikiem jednego z najprzedziwniejszych kultów w dziejach ludzkości.

Dawno temu w podrzymskiej Arycji istniało wokół świętego dębu sanktuarium, którego kapłanów rekrutowano w najbrutalniejszy możliwy sposób: musieli, by objąć stanowisko zabić swego poprzednika. Dlaczego właściwie trzeba było zabić poprzedniego kapłana? I dlaczego, przed pojedynkiem ten który rzucał wyzwanie musiał ułamać ze świętego drzewa „złotą gałąź” utożsamianą właśnie z jemiołą?

Zdaniem szkockiego antropologa Jamesa Frazera w zamierzchłych czasach ludzie łączyli w niezrozumiały sposób (z perspektywy współczesnego zachodu) różne relacje rządzące światem. Mogli np. utożsamiać cykl ludzkiego życia z cyklem zmian w przyrodzie. Tak więc urodzajność ziemi była ściśle związana z witalnością króla-kapłana i kiedy przyszedł odpowiedni czas musiał on zostać zastąpiony przez kogoś nowego – inaczej mogło mieć to opłakane konsekwencje dla całej wspólnoty narażonej na głód. Znakiem „tego odpowiedniego” czasu mogło być naruszenie któregoś z otaczających króla-kapłana tabu, na przykład ułamanie wspomnianej gałęzi.

Z czasem, gdy rytuały okazywały się nieskuteczne zaczęto je utożsamiać nie z próbą bezpośredniego wpływu na naturę, lecz z procesem przebłagania sterujących nią mocy. Stare zwyczaje należało więc wpasować w nowe idee, na skutek czego powstawały mity o bogach mordowanych przez swoich następców lub też powracających w odmłodzonej formie z zaświatów. Mit jest więc pewnego rodzaju racjonalizacją wykonywanych czynności rytualnych.

Od wydania książki Frazera mija równo 130 lat, a dyskusje o tym czy mit powstał na bazie rytuału czy też odwrotnie (albo oba powstawały równocześnie!) ciągną się nieprzerwanie.  Jednak czas świąt dobitnie pokazuje, że w wielu wypadkach Szkot miał rację i rytuał żyje, choć mity się zmieniają. Za każdym razem pod koniec grudnia chrześcijanie i niewierzący powtarzają rytuały strojenia domów przy użyciu pogańskiej jemioły, choć każdy z nas ich kultywowanie uzasadni z pewnością inaczej niż nasi przodkowie.

#filozofiadlajanuszy #filozofia #antropologia #religia #stroik #święta #tradycja #zwyczaje
Mało gdzie wykorzystuje się już koty do łapani Mało gdzie wykorzystuje się już koty do łapania myszy, ale od niepamiętnych czasów tak koty jak i inne zwierzęta ludzie używali w bardziej doniosłej roli: do myślenia.

„Zwierzęta są dobre do myślenia” to popularne hasło ukute przez słynnego francuskiego antropologa Claude Levi-Straussa. Jednak wbrew temu, co może się wydawać nie oznacza ono „w towarzystwie zwierząt dobrze się myśli”. Levi-Strauss uważał, że człowiek dosłownie przy pomocy (między innymi) zwierząt myśli.

Zdaniem badacza ludzie wykorzystują znajomość rzeczy, które są im bliskie (lub tak im się przynajmniej wydaje) do poruszania się w nowych sytuacjach. W ten sposób relacje np. ze świata zwierząt przenoszone są, przez analogię, na np. relacje społeczne.

Levi-Strauss doszedł do takich wniosków badając zjawisko totemizmu. Wiele ludów wykazuje nadzwyczajny związek z jakimś zwierzęciem. Uważają wręcz często, że są potomkami np. orła albo jaszczurki. Po co im to? Bo gdy stają w obliczu jakiejś sytuacji życiowej, np. spotkania z obcym człowiekiem wiedzą przez analogię jak się zachować. Łatwo sobie wyobrazić, że człowiek z klanu jelenia będzie unikał ludzi z klanu wilka.

Nie wszystko jednak da się wyjaśnić w ten prosty sposób. Ale ludzka kreatywność nie zna granic! W jednej z tajskich wiosek jedzenie psów i kotów było traktowane na równo z kazirodztwem. Jak szło rozumowanie łączące te dwie zupełnie niezwiązane ze sobą czynności? Po pierwsze, postrzegano świat zwyczajów dietetycznych przez pryzmat świata związków. Te zaś dzielono na związki z krewnymi mieszkającymi w tym samym domu, kuzynami, innymi mieszkańcami wsi i zupełnie obcymi. Kot i pies analogicznie mieszkali w tym samym w domu, więc tak jak nie można było się ożenić z siostrą, nie można było też zjeść psa. 

Ale działa to też w drugą stronę. Wiele kotów zginęło tylko dlatego, że wyobraźnia połączyła je z czarownicami. Nie tylko myślimy o ludziach za pomocą zwierząt, ale też o zwierzętach przez pryzmat ludzi.

#filozofiadlajanuszy #filozofia #antropologia #semiotyka #symbole #kot #koty #czarnykot #kotstagram
🍾🍾Tak trochę przez przypadek zostałem pis 🍾🍾Tak trochę przez przypadek zostałem pisarzem xD 

#konkurs #parczew #pisanie #opowiadanie #chwalesie #wygrana #sukces #dyplom
„Tym co najbardziej lubię w Londynie jest #mgł „Tym co najbardziej lubię w Londynie jest #mgła”

Pisał francuski malarz Claude Monet, regularnie udający się do brytyjskiej stolicy na artystyczne wyprawy. Ich efektem jest kilkadziesiąt zamglonych pejzaży, na których widać jedynie kontury budynków. „Jak to możliwe, że brytyjscy artyści malują domy cegła po cegle?” – pytał dalej.

Dobre pytanie! Słynne londyńskie mgły, niewidziane od 1962 r, były w istocie patologią wynikłą ze skrajnego zanieczyszczenia powietrza. Londyńczycy nazywali ją od brudnego koloru grochówką, zaś w skrajnych wypadkach dochodziło do tego, że człowiek patrząc na własne stopy ledwo je widział.

Nie dziwne, że to co tak zachwyciło Francuza przyjeżdżającego tylko na kilka tygodni było przez Anglików czymś szczerze znienawidzonym. Jednak różnice w ocenie zjawiska nie wyjaśniają tego, co Moneta zdumiało najbardziej: że Anglicy w ogóle zdają się go nie dostrzegać!

Ze swoistym wyjaśnieniem pospieszył angielski poeta i eseista Oscar Wilde: „Ludzie widzą mgłę, nie dlatego, że ona jest, a dlatego, że poeci i malarze nauczyli ich jej tajemniczego piękna. Mgły były przez stulecia, ale nikt ich nie dostrzegał i nic o nich nie wiedział, dopóki artyści ich nie wynaleźli.”

Brzmi to jak skrajny manifest relatywistyczny, jednak w istocie Wilde mówił coś bardziej prozaicznego. Wiele rzeczy jest tak pospolitych, że paradoksalnie są dla nas niedostrzegalne. Monet zauważył, że między domami na których widać każdą cegłę a malarzem jest mgła. Niby banalne, ale dziś jego malunki są warte miliony dolarów. Kiedyś na liście bestsellerów Empiku była taka książka „Wszystko co mężczyźni wiedzą o kobietach”, zawierająca tylko puste kartki. Proste, a ustawiło autora na całe życie.

#Sztuka i nauka często postępują nie ze względu na spotkanie z jakimś unikatowym przedmiotem, lecz przez dostrzeżenie tego co powszednie w nowy sposób. Wbrew pozorom to często trudniejsze niż ogarnięcie wielkiego tematu. Łatwo jest znaleźć 10 dobrych tematów do zdjęć na wakacjach niż we własnym domu. Ale historia pokazuje, że geniusze chętnie rodzą się tam, gdzie laicy nie widzą nic ciekawego.

#filozofiadlajanuszy #filozofia #pogoda #estetyka #krajobraz #jesień #listopad #inspiracja
Niedawno jeden z polityków powiedział, że #psy Niedawno jeden z polityków powiedział, że #psy nie mogą być przyjacielem człowieka.

Są rzekomo tylko darmozjadami, które pasożytują na człowieku. A cieszą się i merdają ogonem, bo dostają jeść.

Gdyby jednak tak było pies po ucieczce znaleziony przez obcego człowieka nie okazywałby wyraźnych oznak tęsknoty za dawnym panem. Trudno więc powiedzieć, że psu naprawdę obojętne jest kto go karmi, byleby micha była. Musi tu istnieć jakaś relacja.

Można ją określić jako „przywiązanie”. Ale czym #przywiązanie jest? C.S. Lewis uważał je za rodzaj miłości. Jednak jest to #miłość bardzo szczególnego rodzaju, nie mająca w sobie absolutnie nic z wzniosłości jaką niesie ze sobą miłość erotyczna czy #przyjaźń (w bardziej „ludzkim” rozumieniu).

Przywiązanie to swego rodzaju miłość powstająca naturalnie, wynika z samego czasu spędzanego razem. Grecy określali je terminem „storge” i oznaczającym „miłość rodzinna”. W tamtych czasach małżeństwa bardzo często zawierane były nie na podstawie wolnego wyboru dorosłych ludzi, a rodowych układów. Byli więc małżonkowie obcymi dla siebie osobami, ale z czasem nabierali do siebie pewnej więzi, którą określano właśnie #storge.

Lewis uważał, że przywiązanie to najbardziej powszechny dla człowieka spośród wszystkich rodzajów miłości. O ile przyjaciół czy partnerów sobie wybieramy spośród ludzi w których widzimy coś interesującego, to przywiązanie powstaje nawet wobec osób nieatrakcyjnych, których zainteresowań nie podzielamy i w ogóle takich, którzy wyłącznie przez przypadek pojawili się w naszym życiu. Powód dla którego przywiązujemy się do innych najlepiej widać na przykładzie zwierząt: „kochają” swoich właścicieli, właśnie dlatego, że są „swoi”. Często urok tego subtelnego związku doceniamy dopiero, gdy ktoś odchodzi i nagle brakuje nam trywialnej obecności tej pozornie banalnej osoby.

Jeszcze jedna rzecz w przywiązaniu sprawia, że jest ono takie ważne: nie ma bez niego innych rodzajów miłości. Przyjaźń czy miłość erotyczna na dłuższą metę nie przetrwałyby, gdyby chwil uniesienia stanowiących o ich istocie nie spajałaby #codzienność, możliwa do wspólnego przetrwania tylko dzięki magii storge.

#filozofiadlajanuszy #filozofia #psy
Według wielu wierzeń pamięć o zmarłych pomaga Według wielu wierzeń pamięć o zmarłych pomaga im w zaświatach. Ale czy aby na pewno nie jest ona równie ważna, jeśli nie ważniejsza dla żyjących?

Trudno powiedzieć, których grobów w Polsce jest więcej: tych zadbanych, czy tych niezadbanych. Trudno, bo o istnieniu tych drugich najczęściej nikt nie ma pojęcia. Ten tutaj miał sporo szczęścia, bo 
ostała się betonowa tablica. Jednak do rzadkości należą przypadki gdzie możemy wskazać konkretne miejsce pochówku ludzi zmarłych, powiedzmy, 200 lat temu. 

Takie spostrzeżenie pozwala nam wprowadzić dosyć ciekawe rozróżnienie pomiędzy historią a pamięcią. Historia to faktyczne wydarzenia i ludzie z przeszłości, często odległej. Natomiast pamięć, niezależnie jak daleko swą treścią sięga, to element należący jak najbardziej do czasów współczesnych. 

Pamięć jest elementem naszej tożsamości. A że najczęściej czujemy się bardziej związani z ludźmi żyjącymi czasowo bliżej nas, widać to też w kultywowaniu wspomnień. Bardziej dbamy o groby naszych dziadków, niż praprapradziadków. Podobnie jest w pamięci zbiorowej: gdy przejdziemy po 
alejkach zasłużonych więcej lampek pali się przy tych, którzy zmarli stosunkowo niedawno, niż przed jakimiś bohaterami z XIX wieku. 

Ale nie zawsze tak jest. Jeżeli pamięć należy do teraźniejszości, to i teraźniejsze interesy będą często na nią wpływać. Kilkadziesiąt lat temu szach Iranu zorganizował huczne uroczystości 2500 lat państwa perskiego. W czasach PRL z równie wielką pompą upamiętniano średniowieczne bitwy z niemieckim rycerstwem na ziemiach przyłączonych do Polski. Oczywiście przez stulecia w 
świadomości czy to Irańczyków czy Polaków związek z tymi czasami był w najlepszym wypadku bardzo słaby. Ale, że współczesna władza tego potrzebowała do prowadzenia bieżącej polityki, to 
postanowiono go odświeżyć. 

Faraonowie niejako fizycznie zapewnili sobie pamięć przyszłych pokoleń budując piramidy. Horacy pisał, że nie wszystek umrze żyjąc nadal w swej poezji. To prawda, można wiele zrobić by dać się 
potomkom zapamiętać. Jednak to czy się to uda zależy w dużej mierze nie od naszych, lecz ich chęci.

#filozofiadlajanuszy #filozofia #pamięć #cmentarz #znicz #grob #historia
Z okazji 300 subów na Instagramie przedstawiam ko Z okazji 300 subów na Instagramie przedstawiam kolejnego gościa który pomoże, mam nadzieję, rozruszać kanał 😁

Przy okazji: wbrew temu co się może zwłaszcza w ostatnich dniach wydawać nie każdy kawaler z kotem jest walnięty 😁🇵🇱💪

Link do profilu:
www.Instagram.com/filozofiadlajanuszy

#selfie #kot #koty #kotstagram #broda #brodacz #pokazmorde
„Jeśli oni umilkną, kamienie wołać będą” „Jeśli oni umilkną, kamienie wołać będą”

Tak odpowiedział Jezus tym, którzy domagali się by uciszył tłum nazywający go królem. Dał w ten sposób do zrozumienia, że okrzyki ludzi są prawdziwe i żadne zakazy ich wznoszenia tego nie zmienią, co najwyżej poprawią humor faryzeuszom.

Wielu prawodawców na własnej skórze gorzko się przekonało o pozornej mocy prawnych zakazów. Sławna prohibicja alkoholowa w USA skończyła się po kilku latach. Owszem, mniej osób piło alkohol. Ceną za to było przejście tych którzy to robili z piwa na wódkę, powstanie mafii bogacącej się na przemycie i liczne zatrucia metanolem.

Naprawianie świata ustawą nie działa. A przynajmniej: nie działa najlepiej. Czy chodzi o alkohol, narkotyki, prostytucję czy aborcję prohibicja zawsze okupiona jest powstaniem półświatka i czarnej strefy, różnymi mniej lub bardziej bezpiecznymi substytutami i innymi patologiami, nad którymi państwo nie ma żadnej kontroli, bo wyrzekło się jej danego zjawiska zakazując.

Kluczem nie jest wprowadzenie zakazu, a sprawienie, by nie był on konieczny. Nie zacznę kraść gdyby zniesiono Kodeks Karny, i przypuszczam, że większość z Was tego by nie robiła. Z drugiej strony niektórzy kradną, mimo, że grozi za to więzienie. To trochę jak z rodzicami i dziećmi między którymi nie ma dialogu, tylko apodyktyczne „niewolno ci i nie dyskutuj ze mną!”. Spoko, tylko potem jest zdziwienie tych pierwszych, że nic o swoim dziecku nie wiedzą.

W starożytności i średniowieczu uważano, że kara jest swoistym lekarstwem dla ludzi – nie tylko dla potencjalnych ofiar przestępstwa, ale także, a może przede wszystkim dla jego sprawcy. Sokrates twierdził, że większej krzywdy niż on, skazany na śmierć doznają ci, którzy go niesprawiedliwie osądzili!

Kary i zakazy nie były więc jakimś „wymierzaniem sprawiedliwości” tylko instrumentalnym narzędziem do poprawy ludzkich sumień, które ostatecznie decyduje o naszych czynach. Czy gdyby starożytni mieli dzisiejszą wiedzę na temat psychologii i socjologii nadal uważaliby, że kary i zakazy są najlepszym do tego środkiem? Wątpię.

#filozofia #filozofiadlajanuszy #etyka #prawo #kamienie #aborcja #protest #strajkkobiet #protestkobiet
Co to znaczy „oryginalnie”? Taka tablica wis Co to znaczy „oryginalnie”?

Taka tablica wisi na budynku w którym spędziłem kilka lat swojego życia. 

Poniemiecka, wiejska szkoła także po wojnie kontynuowała przez jakiś czas swoją funkcję. Dziś budynek trzeba remontować.

Z tym rodzą się pewne problemy. Jak widać, napis „Erbaut” („zbudowano”) został po wojnie nieudolnie zamazany. Pytanie brzmi: czyścić go? Zamazać do reszty? A może… pozostawić tak jak jest?

Niedawno głośna była sprawa dużo bardziej doniosłego budynku: stambulskiej Hagia Sophia. Wzniesiona jako chrześcijański kościół została po zdobyciu Konstantynopola przekształcony w meczet. W czasach współczesnych uczyniono z niego muzeum – teraz Turcy ponownie chcą tam otworzyć islamską świątynię. 

Tego typu sprawy każą nam zastanowić się nad tym, co to znaczy „oryginalność” jakiegoś budynku i co z niej wynika. Przy okazji pożaru Notre Dame w Paryżu wybuchła dyskusja o kształt przyszłej odbudowy, i pojawiło się mnóstwo tekstów dowodzących, że zarówno forma jak i materiały kościoła  który spłonął bardzo często niewiele wspólnego mają z tym, co zbudowano w średniowieczu. 

Wydawać by się mogło, że nie ma nic bardziej stabilnego i niezmiennego niż budynek. Jednak szczególnie przy starych gmachach, wokół których wiele się działo patrzenie przez pryzmat „oryginalnego” tworu oddanego do użytku setki lat temu niewiele ma wspólnego z jego właściwymi dziejami. 
Obóz w Auschwitz powstał na bazie przedwojennych koszar, ale to nie one wiążą się najbardziej z historią tego miejsca. 

Karta Wenecka, czyli konwencja dotycząca renowacji zabytków nakazuje, by wszelkie zmiany były odróżnialne od stanu wcześniejszego. Krótko mówiąc, robienie „dokładnych kopii” oryginału jest zabronione. Twórcy karty stali na stanowisku, że zabytek nie „jest” lecz „trwa” w dziejach: jego istnienie nie jest statycznym posiadaniem jakiejś esencjonalnej własności, którą trzeba chronić przed zniszczeniem, lecz ciągłym procesem, którego wszelkie przeróbki i remonty są świadectwem. 

Fałszowaniem historii nie jest więc „odejście od oryginału” lecz próba wmówienia, że przez lata nic się on nie zmienił. 

#filozofiadlajanuszy #filozofia #architektura #zabytki #zabytek #historia
Ładny widok, nie? Ciężko by było iść przez l Ładny widok, nie? Ciężko by było iść przez las, zobaczyć coś takiego i przejść obok obojętnie. A jednak wcale nie jest to takie oczywiste.

Jeden z najwybitniejszych entomykologów, czyli naukowców zajmujących się stosunkiem społeczności do grzybów (tak, jest taka nauka) wspominał swoje początki przygody z grzybami. On sam, Amerykanin, nie mógł pojąć jak jego żona, Rosjanka dużo wie o grzybach. Nie tylko potrafiła wskazać te jadalne i niejadalne, ale także rozpoznać poszczególne rodzaje i posegregować według przydatności. Dla niego były to po prostu grzyby (mushrooms). Albo, w tamtych czasach toadstools, czyli dosłownie tłumacząc „stołki ropuch”.

Badanie ludowej taksonomii, czyli tego jak zwykli „janusze” dzielą rośliny czy zwierzęta na rodzaje i gatunki jest fascynujące, nie tyle ze względu na nazywane przedmioty, co na stosunek społeczności jaki wobec nich okazywała.

„Toadstool” to tylko jedno z wielu niezbyt miłych określeń, jakie mają grzyby i ich rodzaje w języku angielskim. I nie bierze się to z powietrza: Anglo-Sasi nie są zbyt „grzybową” nacją.

Tego rodzaju zależności widać nie tylko w przypadku grzybów. Etymologia ludowa potrafi stawiać tak na cechy wyglądu (wieloryb), użytkowe (owczarki) jak i związane z pochodzeniem (borówka amerykańska).

Swego czasu wysuwano śmiałe tezy, że tego typu różnice kreują nasz świat. Jeśli więc Anglicy nie rozróżniają grzybów, to cierpią na swoiste upośledzenie kulturowe. Wysuwano nawet wniosek, że z faktu braku osobnych słów na określenie dwóch kolorów, pewne plemię faktycznie ich nie rozróżniało!

To pewna przesada. To czy rosnące w lesie grzyby czymś się od siebie różnią to obiektywny fakt. Toczy różnią się DLA NAS DNA, kolorem kapelusza czy przydatnością do suszenia to inna sprawa.

Język nie kreuje rzeczywistości, ale w dużej mierze wiąże nas w jej odbiorze. Grzyby na zdjęciu będą, choćby i ludzie wyginęli, a kultura nie ma na to żadnego wpływu. Ale to, czy będą anonimowym elementem krajobrazu, czy świetnym zbiorem to już nie tyle kwestia obiektywnej rzeczywistości, co naszego do niej stosunku, przejawianego w języku.

#filozofia #filozofiadlajanuszy #język #hobby #grzyby #prawdziwek #grzybobranie
Ciasto które widzicie w USA dawno przekroczyło g Ciasto które widzicie w USA dawno przekroczyło granice kulinariów.

„Amerykańskie jak apple pie” stało się za Oceanem przysłowiem, a ichniejsza wersja szarlotki symbolem narodowym niczym dla Polaków pierogi.

Gdy przyjrzymy się bliżej historii tego ciasta i roli jakie odgrywa w amerykańskiej kulturze możemy doznać sporej konfuzji. Popularność apple pie urosła w XIX wieku, gdy jabłkowy cydr zaczął tracić zwolenników na rzecz piwa lub promowanej przez ruchy prohibicyjne abstynencji alkoholowej. 

Amerykanie przestali kochać cydr, jednak została masa jabłonek.
Wykorzystanie wszechobecnych tanich i łatwo dostępnych jabłek, zarówno świeżych, jak suszonych sprawiało, że apple pie można było upiec taniej niż bochenek chleba. Jedzono je nie tylko jako deser, ale również jako główne danie, np. na śniadanie.

Można powiedzieć, że proste i tanie ciasto świetnie wówczas pasowało do ducha skromności, oszczędności i pracowitości, jaki początkowo towarzyszył amerykańskiemu społeczeństwu.

Z perspektywy czasu moglibyśmy powiedzieć, że gdyby autorzy amerykańskiego etosu wstali z grobu poczuliby się jak w jakiejś antyutopii.

Firmy tworzone jako rezultat osobistej zapobiegliwości i pracowitości przekształciły się w olbrzymie molochy bardziej niż pracą bogacące się politycznym lobbingiem.Społeczeństwo, któremu żal było swego czasu opadłych na ziemię jabłek obecnie marnuje ponad 3 kg jedzenia tygodniowo na osobę. Co poszło nie tak?

Historyk H. Brands utrzymuje, że ogromną rolę w tej degradacji miała Gorączka Złota.

Bogactwo nagle przestało być efektem żmudnej i systematycznej pracy, a stało się rezultatem szczęśliwego rzutu na taśmę. To poszukiwanie „wersji instant sukcesu” przesiąkło amerykańską kulturę.

Można by powiedzieć, że w USA na początku chciano piec i jeść ciastka. Z czasem uznano, że lepiej szukać sposobu na ciastko bez pieczenia. I takie sposoby są: w każdym fast foodzie dostaniemy je od ręki. Jednak czy taka masówka smakuje tak samo jak danie będące ukoronowaniem osobistej pracy? 
Nie sądzę.

#filozofiadlajanuszy #filozofia #ciasto #pieczenie #szarlotka #jabłka #jabłecznik
#domowewypieki
Lubię chodzić na grzyby. I lubię jak jest ich n Lubię chodzić na grzyby. I lubię jak jest ich niezbyt dużo. 

O przykładowo to tutaj zebrałem na kilkudziesięciu metrach kwadratowych. W moim lesie jest tyle rydzów, że trzeba je spod nóg zabierać, żeby nie rozdeptać. 

To dziwny paradoks, zwłaszcza z perspektywy lat w których grzybów nie było wcale, ale takie zbieranie nie sprawia żadnej przyjemności. Raczej wygląda jak praca na plantacji polegająca na wyciąganiu łebków z trawy. 

Nie tylko grzybów to dotyczy, ale gier komputerowych, sportu czy nawet pracy zawodowej: sukcesy odnoszone zbyt łatwo wcale nas zbytnio nie cieszą. Ba, czasami mogą wręcz denerwować! Odesłanie piłkarza pierwszej drużyny do gry w rezerwach traktowane jest często jak kara, choć w drugiej drużynie konkurencja jest przecież dużo mniejsza. 

Zjawisko to zbadał swego czasu węgierski psycholog M. Csikszentmihalyi (wybaczcie, nie będę tego nazwiska powtarzał). Zauważył on mianowicie, że istnieje silna zależność zarówno między emocjami jakie towarzyszą jakiemuś zadaniu a jego trudnością, ale także naszymi kompetencjami. 

Aby jakieś zajęcie, szczególnie hobby takie jak grzybobranie było celem samym w sobie, by pojawił się stan jaki naukowiec określił słowem "flow" musi istnieć pełna harmonia między naszymi umiejętnościami a trudnością zadania. Nie da się go osiągnąć zarówno w pustym lesie (bo wtedy nie damy rady sprostać wyzwaniu) jak też wtedy, gdy wszystkie grzybm mamy podane na tacy. Flow doznajemy, gdy robimy zadanie trudne, jednak pozostające w zasięgu naszych możliwości. 

Z filozoficznej perspektywy można by tu rozdzielić szczęście hedonistyczne od szczęścia eudajmonistycznego, czyli wynikającego z wykorzystania pełni swojego potencjału. Hedonista by powiedział, że grzyby, nagrody, zwycięstwa, seks czy dobre jedzenie i inne przyjemnosci są dobre same przez się. Im ich więcej, tym lepiej! 

Ale eudajmonista by się zapytał: co w takim razie z ludźmi którzy mając dosłownie wszystko, ciągle czują jakiś życiowy brak? Cóż, być może z życiem jest jak z grzybobraniem: nie tylko o pełny koszyk rydzów w nim chodzi.

#filozofia #filozofiadlajanuszy #psychologia #flow #szczęście #przyjemnoś #hobby #grzyby #rydze #grzybobranie
(Pod)tytuł boleśnie patetyczny, treść absolutn (Pod)tytuł boleśnie patetyczny, treść absolutnie nie. Dziś po południu na blogu będzie co nieco o prawdzie. 

A raczej o pewnych mitach którymi obrosła i które robią z niej często „produkt prawdopodobny”.

#filozofia #książka #książki #ksiazka #ksiazkanadzis #prawda #bookstagrampl
Czy „paneloza” jest taka straszna? Spotkałem Czy „paneloza” jest taka straszna?

Spotkałem się ostatnio z opinią, że popularność farm fotowoltaicznych zdemoluje krajobraz, zalewając go wielkimi połaciami niebieskich tafli produkujących prąd.

Wydaje mi się, że kryje się za tym pewnego rodzaju skrzywienie poznawcze. Mało kto dziś uzna za „zniszczenie” krajobrazu zamek na Wawelu, bazylikę św. Piotra czy też panoramę nowojorskiego Manhattanu. Te trzy przykładowe architektoniczne fenomeny, pochodzące z trzech różnych epok powszechnie uważane są za zabytki światowej kultury.

Jednak po wyrwaniu tych miejsc z historycznego kontekstu sytuacja znacznie się zmienia. Ktoś kto współcześnie zamierza zbudować replikę średniowiecznego zamku uważany jest raczej za eskapistycznego ekscentryka. Równie zamaszyste jak rzymska bazylika kościoły buduje się współcześnie raczej w krajach trzeciego świata (lub w Licheniu), gdzie podobnie jak watykańska świątynia 500 lat temu mocno kontrastują z warunkami codziennego życia. I odwrotnie: idea wielkiego biurowca w średniowieczu najzwyczajniej w świecie nie zostałaby zrozumiana.

Krótko mówiąc: sztuka, w tym architektura jest przejawem ducha czasów, w których powstaje. Idiotyzmem jest bagatelizować tę kwestię rozmawiając o przeszłych zabytkach, ale naiwnością jest również pomijanie jej w rozmowie o czasach obecnych i przyszłych. Nowe problemy społeczne a także postęp nauki i techniki sprawią, że w naszym krajobrazie pojawią się nowe zjawiska. Sprzeciwiać się temu to trochę tak jak opierać się przed wymianą dorastającemu dziecku kołyski na normalne łóżko, bo przecież nowe meble zniszczą „krajobraz dziecięcego pokoju”.

Także jest moim zdaniem farma fotowoltaiczna czymś pięknym, tak jak piękne są średniowieczne kościoły, barkowe pałace czy secesyjne kamienice. Każda z tych rzeczy była wyrazem życia danego pokolenia, tak jak wyrazem naszego życia są niebieskie panele. I nie one są zagrożeniem, a raczej ludzie, którzy estetyczny wyraz swojej mentalności ciągle widzą w zabytkach poprzedniej epoki: dymiących kominach wielkiej fabryki.

#filozofiadlajanuszy #estetyka #filozofia #piękno #piekno #krajobraz #architektura #sztuka #fotowoltaika #ekologia #energiaodnawialna
Co ma dzikie jabłko z pozostałości starego sadu Co ma dzikie jabłko z pozostałości starego sadu do teologii?

W dobie reformacji, pod wpływem myśli Jana Kalwina wiele uwagi poświęcono doktrynie predestynacji. Chodzi w niej o to, że niektórzy ludzie z góry zostali przeznaczeni przez Boga do zbawienia, inni zaś do potępienia. Ci, którzy cieszą się łaską Pana przynoszą także w życiu doczesnym dobre owoce. Inaczej rzecz ujmując: jak Ci się wszystko w życiu układa, to dlatego, że Bóg na to pozwolił, zaś wszelkiej maści przegrani mają gigantycznego pecha, bo z góry zostali przeznaczeni na stracenie.

Dosyć szybko pojawiła się w omawianiu tej doktryny analogia z sadem. Jabłka wewnątrz ogrodu wybrał ogrodnik, który o nie dba. Dzięki niemu przynoszą one dobre i zdrowe owoce. Natomiast wszelkie dzikie jabłonki i samosiejki rosnące za murem, których sadownik nie dogląda może i pozornie również wyglądają apetycznie, jednak w rzeczywistości są kwaśne, często robaczywe i generalnie kiepski z nich użytek.

Kilkaset lat później amerykański filozof i pustelnik Henry Thoreau inaczej na to wszystko spojrzał. W eseju o znamiennym tytule „Dzikie jabłko” przytoczył krótką historię jabłoni – tej dzikiej i „ogrodowej”. Filozof tam gdzie wcześniej dostrzegano chwasty i samosiejki zauważył samodzielną siłę przyrody, która na przekór przeciwnościom i bez udziału sadownika wydaje owoce. Dzikie jabłka są tu metaforą człowieka wolnego i samodzielnego, który bez niczyjej pomocy radzi sobie z problemami i daje pożyteczny plon.

Thoreau dostrzegł pewien urok w nieregularnościach dzikich jabłoni – rosną w przydrożnych rowach i lasach, w krzakach i na pustkowiu, samotnie jak i obok siebie. Samosiejki i stare sady stają się tu parabolicznym przedstawieniem ludzi niezależnych od norm masowego społeczeństwa symbolizowanego przez regularne uprawy. Wyjątkowość co najmniej nie jest tu wadą, a może być wręcz zaletą.

Filozof kończy swój esej pesymistycznie – wróży, że za sto lat dzikie jabłka znikną zupełnie. Jabłka przetrwały, ale dwie wojny światowe pokazały, że traktowanie społeczeństwa jak uprawnego sadu nie do końca przynosi wyłącznie dobre owoce.

#filozofia #filozofiadlajanuszy #jabłka #dzikiejabłka #owoce
Dzisiaj dorabiam jako jeżowy eksmitator. Jeden wl Dzisiaj dorabiam jako jeżowy eksmitator. Jeden wlazł do psiej miski z jedzeniem, a za 20 minut Batman znalazł w krzakach drugiego. Oba już jadą na wioskę 😁🦔🦔

#jeż #jeżyk
Kupiłem psu kilka zabawek, ale jego ulubione to z Kupiłem psu kilka zabawek, ale jego ulubione to związany kawałek starej szmaty i rozwalona doniczka.

Martin Heidegger uważał, że zwierzę znajduje się gdzieś pomiędzy przedmiotami martwymi (np. kamieniem) i człowiekiem. Kamień w ogóle nie ma żadnego stosunku do otaczającego go świata. 

Stosunek taki mają tak ludzie jak i zwierzęta. Pies postrzega przedmioty jako "to się fajnie gryzie", "tu się przyjemnie leży" itp. 

Człowiek natomiast świat interpretuje. Z punktu widzenia psa nie ma różnicy pomiędzy śmieciem a zabawką, dla człowieka jest. Nikt z nas nie położy się na stercie brudnego prania, tylko na łóżku, psom to zazwyczaj nie robi różnicy. Bez ludzkiej zdolności nadawania światu i jego elementom sensu jej dostrzeżenie nie jest możliwe. 

Wszystkie psie zabawki mocno przypominają ludzkie - formy sztucznych kostek, kurczaków czy misiów, kolorowe wzorki i inne urozmaicenia. Psu są raczej obojętne, ale to nie psy trzymają w sklepie portfel. 

#filozofiadlajanuszy #filozof #filozofia #pies #piesek #pieski #pieskiezycie #pieseł #zwierzęta #zwierzaki #terier #zabawa
„Czy to #pies się bawi ze mną czy ja z psem?”

Podobne pytanie dotyczące kotki padło w kontekście relacji człowieka i zwierzęcia na „pierwszym blogu świata”. 

Michel de Montaigne, człowiek światłego umysłu nie mógł sobie co prawda wyśnić internetu i social mediów ale mimo wszystko jego opublikowane 450 lat temu „Próby” (czy raczej „Wyzwania”) są dziełem szczególnym.

Ducha renesansu w którym żył najlepiej oddaje jego powiedzenie: „wolę być ekspertem w temacie siebie niż Cycerona”. Choć powszechnie uważany za filozofa, jego dzieło leży na antypodach zarówno drobiazgowych średniowiecznych komentarzy jak i skomplikowanych rozpraw czasów nowożytnych.

W 107 „Próbach” (z francuskiego „#Eseje”, stąd nazwa tego gatunku literackiego) Montaigne zajmuje się wszystkim. Świadomością i myśleniem zwierząt, antyczną literaturą, zwyczajami ludów Nowego Świata, ludzkimi uczuciami, wychowywaniem dzieci, dietą i wieloma, wieloma innymi rzeczami. A że za cel swej pracy postawił sobie wypróbowanie własnych przekonań w duchu sceptycyzmu, nie ma tam januszowania tak częstego u osób, które zabierają głos na każdy temat. 

Czy to jednak jeszcze filozofia czy już #publicystyka? Wydaje mi się, że to nie „jeszcze” a „PRZEDE WSZYSTKIM” jest #filozofia. Czasami zestawia się Montaigne z nieco późniejszym francuskim sceptykiem – Kartezjuszem. Ale nawet ich stosunek do zwierząt pokazuje zupełnie inne podejście: pierwszy je kochał i rozumiał „po ludzku”, drugi zaś widział w nich pozbawione uczuć i świadomości skomplikowane maszyny. Nieograniczony wyłącznie do suchego rozumowania Montaigne bardziej zbliżył się tu do pełni człowieczeństwa.

Znacznie później Pierre Hadot uznał filozofię za styl życia. Stawiając za wzór Sokratesa twierdził, że jej istotą nie jest systematyzowanie długich i trudnych wyrazów służących do dzielenia włosa na czworo. Filozofią jest pewien stosunek do świata, #ciekawość dla samej ciekawości, ze świadomością, że nigdy się jej w pełni nie zaspokoi. I nie ma tu znaczenia, czy ciekawość tą realizuje się czytując Kanta czy też podczas zabawy z własnym zwierzakiem. 

#filozofiadlajanuszy #filozof #esej #piesek #pieski #pieskiezycie #pieseł #zwierzęta #zwierzaki #terier #zabawa
Filozof to NIE jest psychiatra. Filozof to NIE jes Filozof to NIE jest psychiatra.
Filozof to NIE jest psychoterapeuta.

Jeżeli uważasz, że masz problem ze swoim zdrowiem idź do lekarza. To jest proste, normalne i całkowicie naturalne.

Depresji, nerwicy czy innych schorzeń psychicznych nie zwalcza się stoicyzmem, buddyzmem, spowiedzią, rozmową z przyjacielem, upiciem się do nieprzytomności czy bieganiem. Zwalcza się je odpowiednią terapią. Przypisaną przez kwalifikowanego lekarza psychiatrę.

Nie mówię, że żadna z powyższych rzeczy nie może pomóc. Zapewne może i pomaga. Bywały przypadki, że na raka pomagało siedzenie przed telewizorem, bo następowały samoczynne remisje. Ale to nie jest właściwy i zalecany sposób rozwiązywania problemów.

Piszę to, bo ostatnio coraz częściej „atakuje” mnie stoicyzm, przez jednego znajomego nazywany „kolejną modą z Doliny Krzemowej”. To bardzo dobrze, że popularność stoicyzmu rośnie. Co prawda sam nie cenię go zbyt wysoko, ale nie jest przy tym sam w sobie jakoś szkodliwy, nie namawia tam do rewolucji, ucinania głów niewiernych czy innego diabelstwa. Krótko mówiąc – mogło być dużo gorzej, a dla wielu to właśnie stoicyzm jest pierwszym przystankiem do pięknej przyjaźni z filozofią.

Natomiast bardzo niepokojące jest, jeżeli ktoś traktuje tego typu mody – tu akurat trafiło na stoików - jako poradę medyczną. Owiany złą sławą coaching (swoją drogą też pozytywne zjawisko, ale bardzo wypaczone) między innymi tym sobie zaskarbił, że bawił się w „trenowanie” ludzi którym potrzebny był lekarz. To trochę tak jakby trener piłkarski brał się za złamaną nogę.

Po prostu, to dwie różne sprawy.

To jest niestety też trochę kwestia naszego traktowania chorób psychicznych. Powiedzenie „idź do psychiatry” jest albo przezwiskiem, albo, w drugą skrajność: tematem tabu, którego nie można poruszyć, żeby się nie narazić na zarzut o stygmatyzację. Łatwiej powiedzieć „poczytaj Marka Aureliusza” zamiast „idź do lekarza”.

Ale to tak nie działa. Filozofia jest rzeczą piękną. Ale trzeba też wiedzieć co do czego służy. 

#filozofiadlajanuszy #filozofia #stoicyzm #psychiatria #zdrowie #psychologia #depresja
Load More... Follow on Instagram
Szukasz książki o filozofii? Sprawdź moje propozycje dla początkujących!
Wsparcie finansowe Jestem wdzięczny za każdą złotówkę!

Archiwum

  • Styczeń 2021 (1)
  • Grudzień 2020 (3)
  • Listopad 2020 (2)
  • Październik 2020 (5)
  • Wrzesień 2020 (4)
  • Sierpień 2020 (3)
  • Lipiec 2020 (5)
  • Czerwiec 2020 (4)
  • Maj 2020 (6)
  • Kwiecień 2020 (4)
  • Marzec 2020 (6)
  • Luty 2020 (4)
  • Styczeń 2020 (4)
  • Grudzień 2019 (4)
  • Listopad 2019 (3)
  • Październik 2019 (3)
  • Wrzesień 2019 (3)
  • Sierpień 2019 (3)
  • Lipiec 2019 (3)
  • Czerwiec 2019 (3)
  • Maj 2019 (2)
  • Kwiecień 2019 (2)
  • Marzec 2019 (2)
  • Luty 2019 (3)
  • Styczeń 2019 (2)
  • Grudzień 2018 (2)
  • Listopad 2018 (2)
  • Październik 2018 (1)
  • Wrzesień 2018 (1)
  • Sierpień 2018 (3)
  • Lipiec 2018 (1)
  • Czerwiec 2018 (2)
  • Maj 2018 (2)
  • Kwiecień 2018 (3)
  • Marzec 2018 (3)
  • Luty 2018 (3)
  • Styczeń 2018 (5)
  • Grudzień 2017 (4)
  • Listopad 2017 (5)
  • Październik 2017 (5)
  • Wrzesień 2017 (4)
  • Sierpień 2017 (2)
  • Lipiec 2017 (3)
  • Czerwiec 2017 (2)
  • Maj 2017 (7)
  • Kwiecień 2017 (22)

Szukaj

zBLOGowani.pl
Privacy & Cookies: This site uses cookies. By continuing to use this website, you agree to their use.
To find out more, including how to control cookies, see here: Polityka prywatności
Polityka prywatności
  • Współpraca
  • Facebook
  • Instagram
  • Wesprzyj finansowo
  • Filozofia: od czego zacząć?
  • O blogu
  • Kontakt
Filozofia dla januszy Dumnie wspierane przez WordPressa