W którym roku zmarł Izaak Newton?

Ojciec Święty Grzegorz XIII od początku rozpoczętego w 1572 roku pontyfikatu miał problem nie mniejszy niż szalejące po Europie herezje – musiał na nowo ustalić, kiedy wypada Wielkanoc.

W prawie całej Europie od czasów Juliusza Cezara obowiązywał jeden kalendarz. Rok kalendarzowy miał zazwyczaj 365 dni, a żeby pokrywał się z rokiem słonecznym (czyli czasem, w którym Ziemia faktycznie okrąża Słońce), co 4 lata luty zyskiwał jeden dzień. To dawało nam średnią długość roku 365,25 dnia co z rokiem słonecznym pokrywało się mniej-więcej.

Słowo klucz: mniej-więcej.

Rok słoneczny trwa bowiem krócej o imponujący okres 11 minut. Pozornie niewiele, ale w kalendarzu juliańskim powodowało to spóźnienie o jeden dzień co 128 lat. Efekty było widać już w starożytności. Gdy zaczęto obchodzić Boże Narodzenie w dniu przesilenia zimowego, wypadało ono w kalendarzu 3 dni później niż w czasach Juliusza Cezara, którą to różnicę widzimy do dziś. W XVI wieku problem był już spory, gdyż różnica wynosiła aż 10 dni.

Potrzeba było reformy, tym bardziej, że kalendarz miał niebagatelne znaczenie dla Kościoła

Sobór w Nicei w 325 roku zarządził, by Wielkanoc odbywała się w pierwszą niedzielę po pierwszej wiosennej pełni księżyca. Tradycyjnie wiosnę liczono od 21 marca, a więc dnia, gdzie w czasach Cezara przypadało zrównanie dnia i nocy. Jednak różnica między rokiem kalendarzowym i rokiem słonecznym sprawiała, że z czasem kalendarzowa Wielkanoc wypadała później niż powinna.

Na podstawie zaleceń Soboru Trydenckiego opartych na nowych wyliczeniach astronomicznych papież powołał komisję, która miała opracować nowy kalendarz.

W efekcie dokonał reformy, która po pierwsze, sprawiła iż po 4 października 1582 roku był nie 5, a 15 (w ten sposób zredukowano opóźnienie powstałe w wyniku stosowania kalendarza juliańskiego), oraz wprowadzała nową zasadę liczenia lat przestępnych. Ustalono, że lata podzielne przez 100 i niepodzielne przez 400 (1700, 1800, 1900, 2100 itd.) będą miały tylko 365 dni (w kalendarzu juliańskim miały mieć 366). W efekcie różnica, która w 1582 roku wynosiła 10 dni dziś wynosi ich już 13.

Problem polegał jednak na tym, że nowy kalendarz wprowadzono w czasach, gdy Europa była już mocno podzielona religijnie, a klimat był, delikatnie mówiąc, mało ekumeniczny.

W efekcie o ile kraje katolickie (w tym Polska) od razu zastosowały się do reformy, to kraje protestanckie i prawosławne widziały w niej próbę ponownego narzucenia zwierzchnictwa papieża i dalej stosowały się do kalendarza juliańskiego. Na nic nie zdały się głosy naukowców, takich jak duński (protestancki) astronom Tycho Brahe, którzy mówili swoim władcom, że kalendarz oparty jest na odkryciach astronomicznych, a nie wymysłach papieskich.

W Europie zapanował system dwóch kalendarzy, co prowadziło do sporych utrudnień

Przykładowo na ziemiach polskich w zaborze rosyjskim tradycyjnie panował nowy porządek. Z drugiej strony, rosyjska administracja aż do 1918 roku funkcjonowała na starym, w efekcie czego wszystkie dokumenty urzędowe datowane były dwukrotnie. Jednak szczególnie ciekawy przypadek stanowiła Wielka Brytania i podległe jej kolonie, która na kalendarz gregoriański w pełni przeszła we wrześniu 1752 roku, kiedy kalendarz przyspieszono o 11 dni (jeden dzień wziął się z różnicy roku 1700, który w kalendarzu juliańskim był przestępny, w gregoriańskim – nie). Dzięki temu łatwo można przeliczyć „starą” datę śmierci Izaaka Newtona – 20 marca 1726 rok na „nową” – 31 marca. Roku pańskiego 1727.

To nie pomyłka

Jedną z tych rzeczy, które dziś uważamy za oczywiste jest to, że rok rozpoczyna się pierwszego stycznia. Rozwiązanie to wprowadził Juliusz Cezar, opierając się na dniu w którym rozpoczynali pracę rzymscy konsulowie. Była to jednak data niezbyt intuicyjna i stosowano często odstępstwa. Jedno z nich popełnili Anglicy, którzy od średniowiecza rok rozpoczynali 25 marca, a więc w dniu Zwiastowania – 9 miesięcy poprzedzającym Boże Narodzenie. W związku z tym zmiana kalendarza wymagała nie tylko „skasowania” 11 dni, ale również skrócenia roku 1751, który rozpoczęty „po staremu” skończył się jednak 31 grudnia i liczył zaledwie 255 dni.

I wszyscy byliby zadowoleni, gdyby ta żonglerka datami nie powodowała zjawiska, które nie podoba się żadnej władzy: skrócenia roku podatkowego.

W związku z tym w całej Anglii i we wszystkich jej rozsianych po świecie koloniach poborcy podatkowi mieli zapomnieć o istnieniu reformy. Rok podatkowy dalej zaczynał się więc 25 marca kalendarza juliańskiego, który w nowym systemie wypadał 5 kwietnia. Żeby tego było mało, w 1800 roku doszło przesunięcie o kolejny dzień, gdyż uwzględniono ten rok po staremu jako przestępny.

W 1900 roku szaleństwo to zarzucono i kolejnego dnia nie doliczono…

Do dziś księgowi wielkich korporacji w londyńskim City związani są pomysłami rzymskiego dyktatora i swoich średniowiecznych przodków. W 2100 różnica między kalendarzem juliańskim i gregoriańskim znów się powiększy o jeden dzień (dziś wynosi 13 dni). Będzie kolejna zmiana? Liczę, że doczekam chwili, w której się dowiem 🙂

Bibliografia:
G. J. Withrow, Time in history: Views of the time from prehistory to the present day
http://www.independent.co.uk/money/why-the-uk-tax-year-begins-on-april-6-it-s-a-very-strange-tale-a6970801.html

Podobał się wpis? Polub mój profil na Facebooku 🙂

 

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *