Zawodem przyszłości jest Atmosferović

Nie każdy jest oblatany z memami występującymi przy okazji wielkich turniejów piłkarskich więc wyjaśniam: Atmosferović to jedyny zawodnik powoływany do reprezentacji, nie przewidzany do wchodzenia na boisko. Jego zadaniem jest, jak sama nazwa wskazuje, robienie atmosfery.

Cały mem powstał w 2018 roku kiedy to jeden z polskich piłkarzy kompletnie nie nadawał się do gry, jednak na turniej pojechał, bo „robił w kadrze dobrą atmosferę”. Pomysł, w zestawieniu z tragicznymi wynikami stał się memem i jest od tej pory wyśmiewany regularnie. Zupełnie niesłusznie, bo dzisiejsze społeczeństwo Atmosferovicia potrzebuje jak Kania dżdżu.

Cofnijmy się trochę, do września 1960 (choć z tego co czytam równie dobrze może być to niedawna noc). W debacie prezydenckiej stają naprzeciw siebie Richard Nixon i John Kennedy. Wygrywa zdecydowanie Nixon. W radiu. Bo niestety dla niego jest to pierwsza w historii debata telewizyjna, a przed kamerą dynamiczny JFK Nixona masakruje (do tego ostatniego słowa jeszcze wrócimy).

Co tu właściwie zachodzi? Jak to jest, że rzeczywista, merytoryczna wartość – czy to w postaci umiejętności boiskowych, czy też siły argumentów nawet nie tyle przegrywa, co jest niejako pomijana na rzecz elementów odpowiadających za wizerunek, wrażenia, nastrój itp.?

Elementy te należą do szeroko rozumianych kategorii estetycznych. Upiększają i urozmaicają rzeczywistość jej samej w sobie nie zmieniając. Dostarczają odbiorcom wrażeń które zazwyczaj nie mają dalszego uzasadnienia. Bo jaka dalsza funkcja może towarzyszyć stockowej muzyce w poczekalni u dentysty lub zdjęciom banknotów i monet, charakterystycznych dla prasy ekonomicznej?

Estetyka kojarzy się najczęściej ze sztuką. Tam też można doszukiwać się korzeni estetyzacji. Pod koniec XIX wieku powstał bowiem ruch postulujący hasło „sztuka dla sztuki”. Oznaczało ono, że dzieło sztuki powinno być oceniane wyłącznie przez pryzmat artystyczny i miało w zamierzeniu chronić artystów przed naciskami na „realizm” albo też „wartości moralne”.

Kiedy jednak granice między sztuką a pozostałymi elementami rzeczywistości zaczęły się zacierać, co stanowi skutek powstania mediów takich jak fotografia czy film oraz związanego z masową produkcją wzornictwa przemysłowego wahadło wybiło w drugą stronę i estetyka wkroczyła z przytupem tam, gdzie wcześniej siedziała co najwyżej w kącie.

Słynnym przykładem jest koncepcja „Estetyzacji polityki” przedstawionej przez Waltera Benjamina. Jego zdaniem to co robili faszyści i naziści miało przede wszystkim charakter estetyczny – te wszystkie marsze, plakaty propagandowe, przemówienia były spektaklem dla ludu który przyjął je kosztem rzeczywistego działania i zmiany.

Rzeczywistość poddana estetyzacji nie jest więc tym czym jest, tylko czym się jawi. Przykład oszustki która udawała wielką gwiazdę indyjskiego kina i była następnie zapraszana do polskich mediów jest tylko najbardziej jaskrawym przykładem, bo tak naprawdę każdy celebryta i influencer nie tyle istnieje co przejawia się: jest sumą swoich medialnych kreacji.

A nawet rzeczy które jednak ostatecznie czymś rzeczywistym są zyskują estetyczną nadbudowę, która je przytłacza. Przed meczem leci infantylny filmik z udziałem piłkarza. Dopiero w ostatnich kilku sekundach na ekranie pojawia się logo i napis „Adidas”. To logo odnosi się więc do czego? Do ubrań? Owszem, na filmiku mieli na sobie ubrania, ale mają jena sobie ludzie na większości filmów. Adidas pojawia się tu raczej jako symbol przeżyć i emocji jakich dostarczył film a które każdy może przeżyć ponownie – albo co nawet ważniejsze wyrazić je – kupując i nosząc produkty Adidasa.

Kluczowe jest tutaj „produkty Adidasa” a nie „ubrania”. „Ubranie” to coś co odsyła do wartości użytkowej. Natomiast w tym kontekście buty czy kurtka są jedynie nośnikiem pewnych znaków odsyłających do czegoś zupełnie innego. Bardziej jaskrawy przykład: zegarek Patek Philippe ma więcej wspólnego z wielką kartką z napisem „mam kupę szmalu” niż z czasomierzem w telefonie.

Pytanie brzmi dzisiaj nie tyle czy bluza jest tylko bluzą, bo to oczywiste, że nie jest, ale raczej czy bluza w ogóle jest jeszcze bluzą. Kiedy spojrzymy nie na bluzę Adidasa ale na „spodnie” Balenciagi (pic rel) to tych wątpliwości prawie już nie mamy. Wrażenia estetyczne, wizerunkowe, statusowe są tu jedynym za co płacimy.

Podałem tu jaskrawy przykład, francuski filozof Jean Baudrillard poszedłby dalej, mówiąc, że jest to zjawisko uniwersalne. Baudrillard napisał swego czasu tekst „wojny w zatoce nie było”. Nie chodzi o to, że nie było reakcji chemicznych amerykańskiego trotylu w zderzeniu ze stalą irackich czołgów, chodziło o to, że nie było wojny samej w sobie tylko medialna narracja wojnę przedstawiająca, i obu tych zjawisk nie sposób rozdzielić.

Ja bym tak daleko nie poszedł. Na boiskach jednak naprawdę kopie się balona, większość ubrań może nas ogrzać przy kiepskiej pogodzie a ten koleś z Białego Domu jest jednak do czegoś potrzebny, nawet jeżeli chodzi tylko o podpis pod tym co lobbyści przygotują.

Nie zmienia to jednak faktu, że pod kostiumem Hulka może czaić się aktor wagi koguciej, pod maską Ferrari siedzieć silnik od Skody a telewizyjny mąż stanu prywatnie nie potrafić wybrać smaku pizzy. Współcześni filozofowie mieliby zapewne wątpliwości czy zaplecze całej tej maszkarady jest ważniejsze, natomiast ja nie ukrywam, że jest zdecydowanie ciekawsze.

Jeżeli tekst się podobał to zapraszam do przelania kilku żetonów z orzełkiem:
https://buycoffee.to/filozofiadlajanuszy

A także do subskrypcji wolnego (przynajmniej na razie) od algorytmów i innych wymysłów dostępu do newslettera:
https://www.filozofiadlajanuszy.pl/newsletter

Komentarze