Powinienem Cię w tym miejscu zacząć przekonywać do dalszej lektury tej strony i wbrew pozorom wcale nie jest to takie trudne. Gdybyś nie wykazywał minimalnego nią zainteresowania, mniejsza o to czym powodowanego, już by Cię tu nie było i nie czytałbyś tych słów. W ogóle to uniwersalna prawda kierowana do marketingowców, pisarzy i w ogóle każdego kto chce tworzyć jakiekolwiek treści i informacje: bez minimalnej aktywności umysłu i wstępnego zainteresowania ze strony naszych odbiorców nie ma możliwości do nich dotarcia.
Ta uniwersalna prawda to nie mój pomysł. Opisał to najważniejszy chyba filozof wszechczasów Immanuel Kant w książce „Krytyka czystego rozumu”. Nie zaczynałbym jednak od niej przygody z tym tematem, gdyż dla niewprawnego oka uosabia ona wszystko to o co się filozofię oskarża.
Po pierwsze, że jest mętna. I to akurat prawda. A przynajmniej często prawda, bo są na przykład tacy autorzy jak Albert Camus czy Arthur Schopenhauer, którzy piszą stosunkowo prosto, rzucają licznymi przykładami i nawet początkujący coś niecoś z tego zrozumieją. Nie zmienia to jednak faktu, że tacy autorzy jak wspomniany Kant, Hegel czy Heidegger zdają się produkować potok bezsensownych słów, które choć gramatycznie poprawne nie niosą za sobą żadnych treści.
Wielu profesjonalnych filozofów, najczęściej Brytyjczyków i Amerykanów podziela tę opinię i odrzuca taką trudną w odbiorze filozofię. To jest zresztą drugie oskarżenie: filozofia i nauki humanistyczne nie niosą żadnej treści. Wszystko co możemy wiedzieć pochodzi z nauk ścisłych i tylko one się liczą.
Ta strona istnieje jednak między innymi dlatego, aby pokazać, że to co skomplikowane niekoniecznie musi być bezsensowne, a szukanie jasnej i prostej ścieżki czasami bywa wylewaniem dziecka z kąpielą i zamiataniem skomplikowanych problemów pod dywan. Nieco starszy od Kanta David Hume bardzo chciał dowieść, że nasze empiryczne, naukowe poznanie jest wystarczające. To co jednak w rezultacie mu wyszło to skutek zupełnie odwrotny. Na przykład: zmysły mówią nam o tym, że jakieś dwa zdarzenia, np. pociągnięcie za spust i huk wystrzału ze strzelby występują obok siebie. Ale czy mówią o tym, że jedno powoduje drugie? No nie. Przykładowo, fakt, że przypadki autyzmu u dzieci zaczęły masowo pojawiać się wraz z powszechnymi szczepionkami nie dowodzi związku między tymi dwoma zjawiskami. Problem ten nazywamy problemem korelacji (współwystępowania) i związku przyczynowego. Filozofowie od dawna zastanawiają się kiedy mówienie o tym drugim jest uzasadnione.
To z kolei pokazuje, że nieuprawnione jest też trzecie oskarżenie: o brak praktyczności tej dyscypliny. Kiedy opisujemy podręcznikowo czym zajmuje się filozofia to rzeczywiście rysują się nam typowe „problemy jajogłowych”, jednak zadajmy sobie kilka pytań:
- dlaczego mielibyśmy w kwestiach zdrowia wierzyć profesorowi kardiologii a nie znachorowi z wahadełkiem? A co z mniej jaskrawymi przypadkami? Co jest bardziej wiarygodne: publikacja na Wikipedii czy na jakimś blogu? Na podstawie czego to osądzić?
- jak rozwiązać takie spory jak te o aborcję? Czy je w ogóle da się rozwiązać? No i kto ma rację w politycznych sporach? Co powinno decydować o tym na kogo głosujemy? I czy w ogóle powinniśmy głosować?
- dlaczego dzieła Picassa są cenniejsze niż malowidła pierwszego lepszego studenta ASP? I czemu kopie tych dzieł są warte tyle co płótno na którym je namalowano, podczas gdy oryginały są niemalże bezcenne?
Być może te pytania wydają Ci się banalne, a odpowiedzi oczywiste. Jednak nie sposób zaprzeczyć dwóm rzeczom. Po pierwsze, że mają one ogromne znaczenie dla społeczeństwa w którym żyjemy, a co za tym idzie także dla nas. Po drugie, że nauka nie potrafi na nie odpowiedzieć samodzielnie. Każda nauka ścisła potrzebuje pewnego aparatu pojęciowego i przednaukowych założeń, żeby była możliwa. Tym właśnie, między innymi, zajmuje się filozofia.
„A czy ja też mogę?”
Niestety, hermetyczny język i pozorna abstrakcja postawionych problemów sprawia, że wielu osób uważa filozofię za ściśle akademicki przedmiot. To jednak tylko pozory. W historii filozofii ogromna rzesza uznanych postaci nie miała nic wspólnego z uniwersyteckimi salami, a niektórzy wręcz stawali wobec wykładanych tam poglądów w otwartej opozycji. A przede wszystkim: można nie mieć swoich poglądów na temat inżynierii mostów, ale każdy ma jakieś swoje sposoby odróżniania wartościowych informacji od głupot, co uważać za rzeczy dobre, a co za złe oraz wiele innych, bez których nie jesteśmy w stanie funkcjonować. Lepiej się nimi zainteresować osobiście, niż pozwolić by inni zrobili to za nas.
PS: Poniżej znajdziesz linki do moich social media. Jak chcesz zamiast nowych postów dostawać to co podrzuci Ci algorytm (dziwnym trafem w większości reklamy 😉 ) to możesz mnie śledzić tam. Ale wiesz co? Mam lepszy pomysł. Wpisz w okienko poniżej swój adres e-mailowy a ja co jakiś czas będę posyłał Ci maila z treściami jakie ostatnio wytworzyłem + kilka drobnych bonusów. To zapewnia nam znacznie większe szanse na pozostawanie w kontakcie!