Popatrzcie na poniższy dialog:
Mati: Wiesz co, mam problem z potencją.
Seba: Powinieneś iść do energoterapeuty. On skutecznie leczy impotencję.
Mati: Ale byłem! U Harry’ego z Tybetu, chciałem, żeby naładował mnie energią. Facet dotknął mojego karku, pogładził mnie po udach i wziął za to półtorej bańki. Kark mnie po tym napierdala, a na udach dostałem wysypki.
Seba: Czyli to nie był PRAWDZIWY energoterapeuta.
Mati: A jaki jest… PRAWDZIWY energoterapeuta?
Seba: A no taki, który jest skuteczny.
Zaorane, nie?
No właśnie, ten ordynarny przykład podtarcia się panią logiką to przykład tzw „ad hoc rescue”, czyli jednego z wielu błędów logicznych. Ale za to jak popularnego!
Powstaje on bardzo prosto: formułujemy jakaś tezę (np. „tagi mają to do siebie, że nie działają”), po czym, gdy zostaje ona obalona („no ale na innych portalach tagi działają normalnie”) dokonujemy ad hoc redefinicji mówiąc: PRAWDZIWE tagi nie działają. Naturalnie, taka PRAWDZIWA rzecz ma akurat cechy, które nam pasują.
Oczywiście, czasami mowa o „PRAWDZIWEJ rzeczy” może być uzasadniona. Przykładowo, jeżeli w koszyku leżą sztuczne pomarańcze i jedna zerwana z drzewa, to prawdziwą pomarańczą byłaby ta zerwana z drzewa. Ale tu cechy „prawdziwej” pomarańczy są jasne i obiektywne, tak że każdy normalny człowiek się z nimi zgodzi.
Błędem byłoby natomiast stwierdzenie, że „prawdziwe” pomarańcze to tylko takie, które zostały zerwane przez cycatą Hiszpankę przy świetle księżyca o 21:37. Ciężko byłoby uznać, że takie kryterium jest oczywiste.
Odmianą tego błędu jest sformułowany w 1975 roku przez angielskiego filozofa Anthonego Flew’a „błąd PRAWDZIWEGO Szkota”:
Praktycznych przykładów błędów tego typu jest całą masa. Darujmy sobie politykę i religię, gdzie jest jednym z najczęściej stosowanych sposobów pozbycia się śmierdzących jajek z własnego gniazda. Błąd ten można popełnić praktycznie w każdej dyskusji:
Piękna maszynka do robienia pieniędzy przez szarlatanów, nie?
Albo wiedza. Mało to januszy dyskusji, którzy przyciśnięci danymi i wiedzą naukową odpowiedzą:
Oczywiście na zarzuty o „nieprawdziwość” najbardziej podatne są rzeczy o nieostrych definicjach, takie jak „Polak”, „Żyd”, „chrześcijanin”, „wiedza” itp. Jednak naprawdę nietrudno jest znaleźć w internecie fanatyków „prawdziwych” samochodów, „prawdziwej” pizzy i wielu innych rzeczy.