Krótki komentarz o wolności słowa

Dzisiaj w ciągu ok 30 minut na Twitterze dowiedziałem się, że samoloty uderzające w WTC zostały wygenerowane komputerowo, po drugiej stronie księżyca istnieją starożytne miasta, a Charles Kirk żyje i zamach został sfingowany. Ewentualnie przeprowadzony przez Mossad.  O dziesiątkach komentarzy o tym, że dronów które wczoraj nas zaatakowały albo w ogóle nie istniały albo zostały wysłane przez Ukrainę nie wspomnę.

Gdybyśmy poszli do lekarza z jakąś chorobą a ten wyciągnąłby podręcznik z końca XVII wieku i tam szukał recepty, to byśmy od takiego lekarza uciekali. Tymczasem, kiedy przychodzi do problemu wolności słowa to jest właśnie bezrefleksyjne cytowanie książek sprzed stuleci.

Dochodzimy np. do takiego momentu, kiedy jakakolwiek ingerencja rządów europejskich w social media wzbudza krzyk o cenzurze natomiast fakt, że algorytmy najpotężniejszego w pokoleniu Z medium, czyli Tik Toka reguluje firma podporządkowana rządowi chińskiemu żadnych wyrazów oburzenia nie wywołuje.

Kiedy John Locke i inni pionierzy liberalizmu kształtowali swoje poglądy mieli dosyć prymitywną wizję tyranii jako złego króla czy inkwizycji, którzy kontrolują drukarnie. Nie było wielkich korporacji korumpujących („lobbujących”) rządy, nie było tajnych algorytmów które wymuszają autocenzorską tresurę w obawie przed ucięciem zasięgów, nie było shadowbanów czyli współczesnej wersji kafkowskiego procesu, gdzie delikwent nawet nie wie, że został skazany i może jedynie domyśleć się po spadkach zasięgu, że jest na portalu persona non grata.

Nie było też kilku ważnych pomysłów. Np. takiego, że wolność to nie tylko naiwnie pojmowana ochrona przed działaniem tego złego króla i jego siepaczy, ale przede wszystkim realne możliwości korzystania ze swoich praw. Jak można mówić o wolności słowa, kiedy realnie, aby dotrzeć do szerokiego grona mogę jedynie tworzyć to co się podoba władzom kilku koncernów?

Albo nie wiedziano też, że to jak się mówi jest co najmniej równie ważne, jak nie ważniejsze, niż to co się mówi. Forma wpływa na treść, może nie jest to bezwzględny determinizm, ale nie ulega wątpliwości, że filmiki, gdzie uwaga skupia się przez dziesięć sekund promują światopogląd prosty, czarno biały i emocjonalnie nacechowany. Pojedynek między kimś kto wierzy w płaską Ziemię a profesjonalnym fizykiem jest inny, kiedy trzeba nagrać klip na tik toka a inny, kiedy trzeba napisać o tym książkę. W tym drugim wypadku wygrana byłaby nawet walkowerem, bo większość zwolenników teorii spiskowych zmieściłaby swoje poglądy na połowie kartki i nie potrafiła stworzyć na ich temat dłuższego wywodu. No ale co z tego, skoro na tik tok czy twitter to wystarczy?

Wiemy dzisiaj, że brak regulacji to nie brak władzy. Ta władza po prostu jest – często w sposób nieświadomy dla osób jej poddanych – przeniesiona w inne ręce. Jeżeli nie zaczniemy rzeczowej i przejrzystej dyskusji o tym jak wyregulować Internet to paradoksalnie decydujemy się na większy zamordyzm, tylko sprawowany przez kilka korporacji i ludzi które te realia bezczelnie wykorzystują.

Na koniec jeszcze jedna ważna rzecz: wolność słowa nie była celem samym w sobie. Dla Locke wolność słowa wiązała się z omylnością ludzkiego poznania i przyzwolenie na istnienie różnych opinii miało ten błąd naprawiać, tak aby pomyłka jednego dogmatyka nie była omyłką wszystkich. To prawda była przedmiotem jego troski a nie prawo do paplaniny i to prawdę powinniśmy chronić, szczególnie wtedy, gdy paplanina wzięła za cel ją sobie zakrzyczeć.

Osobiście uważam, że powinny istnieć przepisy które:

– zakazują istnienia portali typu tik tok/ig reels/youtube shorts czyli takich, gdzie mamy jeden wielki flood automatycznie odpalanych, krótkich filmików.

– zakazują w algorytmach dyskryminacji treści ze względu na formę. Obecnie video jest promowane względem innych treści, a treści krótkie są preferowane nad te długie.

– nakazują portalom umożliwienie przeglądania treści w formie czysto chronologicznej, bez żadnych algorytmów wybierających treści „polecane”, zwłaszcza z obcych kont

– nakazują portalom większą przejrzystość w tym jak działają i co promują algorytmy. Koniec tej autocenzury i blokowania jakichś neutralnych słów albo nazwisk ze strachu przed shadowbanem

– zakaz shadowbanów, czyli blokowania zasięgów bez wiedzy osób, których to dotyczy.

To tak na początek.

Szukasz alternatywy dla social mediów?

Rzuć okiem na mój newsletter:
https://www.filozofiadlajanuszy.pl/newsletter/

Albo rzuć na tacę kilka groszy 😉
https://buycoffee.to/filozofiadlajanuszy

Komentarze