O koncercie Metalliki, starożytnej filozofii i poprawności językowej

W zeszłą środę na Stadionie Narodowym Metallica wykonała „Sen o Warszawie”. Niby po polsku. Ale… no spójrzmy na tekst, jakiego się uczyli muzycy (obrazek). Po jakiemu to właściwie jest? Jak chodziłem do szkoły to jedna z nauczycielek za robienie sobie takich „pomocy przy czytaniu” do angielskich tekstów stawiała gole. Czy aby na pewno słusznie?

Problemy z językiem nie pojawiły się wczoraj. O ile Metallica wzięła na warsztat Czesława Niemena, to już w starożytności występowały pewne problemy z interpretacją wypowiedzi. W późnej starożytności tylko jeden tekst wydawał się takich rozważań warty: Biblia. Jej to właśnie analizą i wyjaśnianiem zajął się najwybitniejszy filozof tamtych czasów, św. Augustyn z Hippony. Głównym problemem było to, że Biblia (książka wszak pisana przez stulecia) miejscami była niezrozumiała, a jej dosłowna lektura dostarczała wielu sprzeczności. Trudności pojawiały się też w kwestii tłumaczenia: księgi biblijne spisane były w trzech językach, żaden z nich nie był używaną przez filozofa łaciną. Nieco upraszczając, można powiedzieć, że oryginalna Biblia była dla Rzymian równie zrozumiała, jak twórczość Niemena dla członków Metalliki.

Augustyn intuicyjnie zdawał sobie sprawę, że języki jakimi się posługujemy, o jakie by nie chodziło, są narzędziem z natury wadliwym

Niezależnie czy mówimy po polsku, po angielsku czy niemiecku czasami „brak nam słów”. To co chcemy powiedzieć często nie pokrywa się z tym, co powiedzieć potrafimy. I odwrotnie – jak widać na przykładzie obrazka nie musimy wcale wiedzieć co mówimy, żeby to mówić. Choć zapewne tłumaczenie i generalny sens piosenki członkowie Metalliki znali, to raczej ciężko oczekiwać od nich by swobodnie wytłumaczyli znaczenie poszczególnych słów.

Augustyn odwołał się tu do podziału na „słowo wewnętrzne” i „słowo zewnętrzne”

Słowo wewnętrzne to oczywiście to, co chcielibyśmy powiedzieć. Jednak „słowo” to dosyć kiepskie określenie, bo chodzi o samą intencję, o coś co jeszcze nie jest ubrane w jakiekolwiek wyrażenia dostępne w języku polskim, angielskim czy jakimkolwiek innym. Owe wyrażenia to „słowa zewnętrzne” które mają już swoją słownikową formę i możemy je uznać za polskie czy angielskie. Ale Augustyn idzie dalej – powołując się na jeden z biblijnych fragmentów pokazuje, że „słowo zewnętrzne” równie dobrze może być gestem, skinieniem głową itp. Albo, zostając przy naszym dzisiejszym przykładzie, kulawym zapisem jak wymawiać poszczególne sylaby „Snu o Warszawie”.

W tym Augustyn widzi rozwiązanie problemu niezrozumiałości Biblii (i innych tekstów)

Bóg jest jego zdaniem doskonały. Człowiek – nie. Gdybyśmy byli doskonali porozumiewalibyśmy się bez żadnych niejasności. Ale nie jesteśmy! Stąd też każda wypowiedź dostępna dla człowieka, od Biblii poczynając, przez piosenki Niemena aż po instrukcję montażu szafki z Ikei jest na swój sposób upośledzona i niepełna, wymaga interpretacji. Augustyn odwołuje się tu do analogii z Chrystusem, który miał być Bogiem, ale jednocześnie człowiekiem, więc przyjmując ludzką postać musiał wziąć na swoje braki całą ludzką niedoskonałość np. cierpieć na krzyżu. Bóg w „czystej” postaci nie cierpiałby, tak jak dowolna wypowiedź w „czystej” nieubranej jeszcze w słowa „formie” nie wymagałaby interpretacji.

Augustyn oczywiście nie odrzuca „słowa zewnętrznego” – mówionego czy pisanego, ale wskazuje, że to nie ono jest ostateczną wartością.

Chodzi o poznanie intencji (słowa wewnętrznego), a nie czepianie się zapisanej treści wypowiedzi. Filozof był mocno zainspirowany Platonem, który z kolei uważał, że wszystko co poznajemy zmysłami jest tylko niedoskonałą kopią idealnego świata. Platon posługiwał się tu mitem o jaskini w której uwięzieni widzą jedynie cienie na ścianie, zaś prawdziwe przedmioty są zmysłowo niepoznawalne. Dla Augustyna takim cieniem były właśnie wypowiedziane słowa, gesty czy zapisane na kartce wyrazy, prawdą zaś poprzedzająca je myśl, która jeszcze formy językowej nie miała.

Jeżeli spojrzymy na to z perspektywy tzw poprawności językowej to ciężko nam będzie ją obronić. Idąc za augustyńskim rozróżnieniem na słowo wewnętrzne i zewnętrzne nie powinniśmy przywiązywać się zbytnio do tego drugiego. Mamy pełne prawo użyć do wyrażenia swoich myśli takich środków, jakie najlepiej je oddają, czy będą one zapisane w słownikach czy nie.

Bibliografia:
Augustyn z Hippony – O Trójcy Świętej
J. Grondin – Wprowadzenie do hermeneutyki filozoficznej
H. G. Gadamer – Prawda i metoda
E. Gilson – Wprowadzenie do nauki św. Augustyna
Uwaga: fanom Metalliki polecam książkę „Metallica and philosophy” pod red. W. Irvina, z której nie korzystałem, ale polecam (jak i inne książki z serii „popculture and philosophy”)

Jeżeli Ci się podobało:

Komentarze