Pozornie drobne zmiany teologiczne jakie zaszły pod koniec średniowiecza są jednym z istotniejszych źródeł narodzenia się laickiej cywilizacji.
Gdzie jest Bóg?
To pytanie jest stałym towarzyszem wszelkich klęsk, katastrof, wojen, zbrodni i dramatów. Nie inaczej było w 1755 roku kiedy to potężne trzęsienie ziemi zniszczyło Lizbonę. Żeby zrozumieć symboliczne znaczenie tego wydarzenia należy wiedzieć, że Portugalia była wówczas krajem radykalnie katolickim, gorąco zaangażowanym w ewangelizację terytoriów zamorskich. W samej Lizbonie zrujnowane były wszystkie najważniejsze świątynie a biorąc pod uwagę, że wszystko działo się 1 listopada w Dniu Wszystkich Świętych, to kwestią czasu były pytania o nadprzyrodzony sens zjawiska.
Najlepszy z możliwych światów?
Pytania te były tym bardziej zasadne, że akurat w intelektualnych kręgach Europy intensywnie omawiana była teoria niemieckiego filozofa Gotfryda Leibniza o tym, że istniejący świat jest światem najlepszym z możliwych. Jest to jego odpowiedź na popularne pytanie: jak pogodzić wszechmoc i miłosierdzie Boga, skoro na skonstruowanym przez niego świecie jest tyle zła i cierpienia?
Ale chwilę: jak to „najlepszy z możliwych”? Przecież skoro Bóg jest wszechmogący, to mówienie o możliwości/niemożliwości nie ma w jego kontekście żadnego sensu, czyż nie?
W tym momencie Leibniz wkroczył na arenę sporu który toczył się już lata przed nim i w skrócie dotyczy pytania o to, czy Bóg stwarzając świat chciał by był on rozumny, czy też świat jest rozumny bo tak chciał Bóg.
Wiem, że brzmi to jak masło maślane, więc może konkretny przykład. Czy Bóg mógłby przy stwarzaniu świata zdecydować, że 2+2=5? Zwolennicy pierwszego poglądu powiedzieliby, że nie, bo 2+2=5 jest rzeczą nierozumną, a Bóg rzeczy nierozumnych nie chce. Ich przeciwnicy natomiast powiedzą, że Bóg może wszystko i jakieś tam prawa matematyki go nie dotyczą.
Wielkim zwolennikiem boskiego racjonalizmu był Tomasz z Akwinu
Idąc za myślą Arystotelesa uważał on, że każdy byt (w tym i Bóg) ma swoją istotę, czyli cechy konieczne by go za dany rodzaj bytu uznać. Jeżeli na przykład stwierdzimy, że istotą psów jest umiejętność szczekania, to będziemy musieli uznać, że zwierzę które tej cechy nie posiada psem po prostu nie jest. Na tej zasadzie Tomasz uznał, że cechą istotną Boga jest rozumność. A więc prawa rozumu nie ograniczają boskiej wszechmocy, bo coś co się do nich nie stosuje po prostu Bogiem nie jest.
Trzymanie się tej zasady znacznie utrudniłoby rozwój ateizmu. Dlaczego?
Prześledźmy pogląd przeciwny. Jeżeli Bóg jest przy tworzeniu świata związany rozumem, to i my poznając rozumem świat uzyskujemy z nim swoistą łączność. Jeżeli kogoś w codziennym życiu uważamy za racjonalnego, to uważamy go też za w pewien sposób przewidywalnego – wiemy, że nie zrobi nic głupiego. Możemy więc tej osoby zamiary i życzenia w pewien sposób poznawać i spełniać.
Jeżeli jednak ktoś odstawia rozum na dalszy plan to jest osobą nieprzewidywalną. Jeżeli np. uznamy, że Bóg zakazał kradzieży nie ze względu na to, że tak dyktował mu rozum, lecz ze względu na własną zachciankę, to czemu by nie uznać, że mógł wymyśleć coś mądrzejszego?
Nawet 2+2 wcale nie musi równać się 4. Kartezjusz rozważał możliwość istnienia złego ducha, który celowo stworzył świat w sposób nie tylko irracjonalny, ale wręcz złośliwy. Co prawda francuski filozof odwołał się tu do tego, że Bóg jest z natury dobry więc jego stworzenie nie może być celowo wadliwe. Skoro jednak na tym świecie są „braki” w postaci zła, to czemu wykluczyć braki w matematyce?
W tej sytuacji poznanie Boga takiego jak głosi chrześcijaństwo przestało być kwestią poznania intelektualnego, lecz wiary.
Wcześniej ktoś kto odrzucał istnienie Boga odrzucał twierdzenie na miarę „2+3=5” – był niespełna rozumu. Po tej „woluntarystycznej rewolucji” należało konsekwentnie uznać, że odrzucenie istnienia Boga to coś na miarę odrzucenia przekonania, że Wisła wróci za rok do Ekstraklasy – kwestia indywidualnych upodobań. A zmienić preferencje to jednak coś prostszego do wykonania niż wyrzec się rozumu.
Bibliografia:
L. Kołakowski – A jeśli Boga nie ma
E. Martens, H. Schnadelbach – Filozofia podstawowe pytania