Wbrew pozorom barbarzyńskie sceny jakie widzimy na wschodzie nie są przejawem dzikiego zezwierzęcenia, lecz specyficznej, rosyjskiej mentalności, które korzenie są dużo starsze od tego kraju.
Antychryst?
Tak niektórzy określili moskiewskiego patriarchę Cyryla, który oficjalnie pobłogosławił wojska najeźdźców. Co i raz dochodzą do nas informacje o kolejnych rosyjskich duchownych głoszących nacjonalistyczne i antyzachodnie hasła. Widzimy w końcu żołnierzy jednostek mordujących i gwałcących cywili, jak występują w cerkwiach w towarzystwie ikon i duchownych.
Oczywiście, każdy kto zna realia rosyjskiego kościoła doskonale wie, że jest to po prostu ministerstwo ds. religii w całości podległe Putinowi, a każdy wyższy duchowny od czasów wskrzeszenia Cerkwii przez Stalina jest lub był współpracownikiem służb specjalnych. Czy jednak to wystarczy do wyjaśnienia zaangażowania się rosyjskiego duchowieństwa w usprawiedliwianie bandytyzmu?
Niekoniecznie. Musimy się teraz cofnąć bardzo mocno w czasie i przestrzeni.
Długo przed tym gdy komukolwiek śniła się Rosja czy Ukraina na stepach wschodniego Iranu działał prorok Zoroaster. Człowiek ten stworzył religię, która następnie rozprzestrzeniła się poprzez Persów na całym Bliskim Wschodzie i miała niebagatelny wpływ na wszystkie ludy tam mieszkające. W tym, przede wszystkim – na Żydów, a później na chrześcijan.
To właśnie zoroastrianom zawdzięczamy wiarę w życie po śmierci czy obecność w religii złego ducha, szatana. Ale o ile w chrześcijaństwie szatan ma istnieć, to w zoroastrianizmie wyznacza wręcz sens istnienia świata który na co dzień obserwujemy.
Dualizm i jasny podział na rzeczy złe i dobre to charakterystyczna cecha tej starej perskiej religii
Złe są, jak łatwo się domyślić, przejawy świata materialnego i cielesnego. Dobro zaś wiąże się ze sferą duchową i boską. Motyw ten wielokrotnie pojawiał się w historii świata chrześcijańskiego. Przez kościół katolicki jest oficjalnie uznany za herezję znaną jako manicheizm, która zresztą była swego czasu krwawo zwalczana we Francji (prześladowania katarów). Średniowieczny zachód był wobec świata doczesnego dużo bardziej „liberalny”, adaptacja „przyziemnej” filozofii Arystotelesa zdecydowanie przyczyniła się do powstania nowoczesnego świata jaki znamy. Tyle u nas. A w Rosji? A no w Rosji trochę inaczej.
Nacisk na pewne kwestie w prawosławiu i katolicyzmie kładziony jest zdecydowanie inaczej
Katolicyzm zdecydowanie mniej niż prawosławie przykłada wagę do przeżyć mistycznych. Z drugiej strony to na zachodzie wypracowano zdecydowanie bardziej rozbudowaną etykę, pozwalającą gorliwemu katolikowi odnaleźć się w życiu codziennym. Każdy kto był na nabożeństwie prawosławnym (albo ogólnie prowadzonym w jednym ze wschodnich obrządków chrześcijaństwa) doskonale wie jaką emocjonalną mizerią jest przy tym msza katolicka, zwłaszcza w obecnej, posoborowej formie. Rosjanin boskość traktuje jako ekstatyczne doświadczenie „nie z tego świata” a nie jako coś co w „tym świecie” wyznacza mu zasady postępowania.
Rosyjska mentalność przejawia się więc w pewnej schizofrenicznej dychotomii
Można założyć, że całe to zło jakiego rosyjskie wojska się dopuszczają jest w ich mniemaniu złem. Można założyć, że cała ta bieda „ruskiego miru” jest w ich mniemaniu biedą. Ale są to zło i bieda „z tego świata”, więc można je swobodnie zbagatelizować. Człowiek rosyjski (oczywiście jako generalizacja) nie przejmuje się takimi „bzdurami” jak zbrodnie wojenne czy brak toalety w domu. On jest święcie przekonany, że na „wyższym” poziomie jest zjednoczony z boskością, która jest czymś zupełnie innym niż przyziemny i empirycznie dostępny świat zachodu.
Dlaczego kłamią?
Francuski sowietolog Alain Besancon, o którego pracę opieram dzisiejszy wpis zaczyna swoje rozważania od stwierdzenia, że „Sztuka kłamstwa jest tak samo stara jak sama Rosja”. Widzimy rosyjskie kłamstwa codziennie. Czasami wygląda to żałośnie nawet z punktu widzenia pragmatyki – zdecydowanie lepiej byłoby im zrzucić winę za zbrodnie na jakiegoś drugorzędnego oficera i go publicznie rozstrzelać. Ale kłamstwo rosyjskie należy rozpatrywać w trochę innym wymiarze.
Rosjanie mają na określenie „prawdy” dwa słowa: „prawda” i „istina”. Oba te porządki mogą być ze sobą sprzeczne. W ich mniemaniu można kłamać w sensie fałszowania rzeczywistości takiej jak my ją na co dzień postrzegamy, by chronić prawdę w sensie wyższym, metafizycznym.
To moim zdaniem świetne wyjaśnienie tego co rozumiemy jako rosyjską mentalność. Mentalność, która pozwala Stalina malować na wzór świętych w kościołach. Stalin – powiedziałby Rosjanin – był jaki był, ale zło które popełnił było popełnione na świecie ze swej istoty złym, więc o co się tu do niego czepiać?
Besancon pisze, że rosyjskie kłamstwo ma dwa wymiary. Jeżeli rosyjski profesor czy polityk mówi, że na przykład Putin wprowadził udane reformy to kłamie. Ale nie kłamie tylko dlatego, że żadnych udanych reform nie było. Kłamie, bo on „reformy” rozumie zupełnie inaczej niż rozumie to Polak czy Niemiec. Rosja nie myśli jak my. To nie jest kwestia jakichś błędów, tylko zupełnie innego schematu jakim się posługują. Rosyjska myśl jest dla Europy nie mniej egzotyczna, niż rosyjskie tory czy alfabet.
Bibliografia:
A. Besancon – Święta Ruś