Czego Arystoteles szukałby na Netflixie?

W ostatnich dniach social media zdominowała dyskusja na dwa tematy: „Wiedźmin” i „Gwiezdne Wojny”. Dyskusja, która najczęściej ma niewiele sensu. Ale żeby to zrozumieć zacznijmy od… teorii spiskowej!

Wiecie, że Jan Kulczyk podobno żyje? Niektórzy twierdzą, że sfingował swoją śmierć i teraz się ukrywa. Zapewne z Elvisem Presleyem, w wolnych chwilach grają w karty z Wielką Stopą.

To bardzo ciekawe, że teorie spiskowe powstają najczęściej wokół śmierci nagłych, moglibyśmy powiedzieć, że zupełnie przypadkowych. Znana osoba „nie może” umrzeć przy prostym zabiegu medycznym, zginąć w wypadku, dostać zawału w młodym wieku, popełnić samobójstwa czy coś w tym stylu. Niektórzy ludzie, choć niewątpliwie zdają sobie sprawę z fizycznej możliwości takich zajść, to je odrzucają, bo, przyznajmy, wydają się one zupełnie nieprawdopodobne.

2300 lat temu wybitny badacz ludzkiego usposobienia również to zauważył

Arystoteles zastanawiał się czym różni się twórczość artystyczna od badania historii. Pomyślmy: mamy sobie film, jego bohaterem jest francuski cesarz o nazwisku Napoleon Bonaparte, akcja dzieje się we Francji na początku XIX wieku, bohaterowie noszą kostiumy z epoki, ba – nawet mówią po francusku z uwzględnieniem wszystkich archaizmów. Czy ten film mówi o faktach historycznych w takim samym sensie, jak podręczniki i encyklopedie? Zdaniem Arystotelesa jak najbardziej nie!

Arystoteles ludzką wiedzę dzielił na trzy działy. Nauki teoretyczne – o tym jaki jest świat, nauki praktyczne – czyli jak człowiek powinien postępować i nauki wytwórcze – technikę wykonywania różnych rzeczy. Człowiek tworząc te różne rzeczy albo może naturę uzupełnić o coś, czego w niej nie ma (np. tworząc wiertarkę albo komputer) lub też ją naśladować. I naśladownictwem (gr. mimesis) właśnie wg filozofa zajmują się sztuki piękne.

Na pierwszy rzut oka wydaje się to banalne. „Mimesis” osiągnąć można tworząc realistyczne dzieła, dokładnie odwzorowujące rzeczywistość o której opowiadają. To jest to wszystko o co się kłócą osoby zarzucające, że jakiś serial, film, powieść itp. są „niezgodne z rzeczywistością” bo np. w średniowiecznej Europie wcale nie było Murzynów (mniejsza z tym, na ile to poprawne stwierdzenie). A w filmie o średniowieczu są!

I rzeczywiście, „realistyczne” naśladownictwo wydarzeń o których w filmie mowa można określić jako mimesis. Ale nie zawsze, bo wg Arystotelesa nie o taki „realizm” chodzi.

Żeby to zrozumieć, trzeba się cofnąć do jego metafizyki. Jak pogodzić to, że poznajemy wyłącznie poszczególnych ludzi (Sokratesa, Napoleona, sąsiada spod trójki itp), ale możemy myśleć o „człowieku w ogóle”? To proste – każdy przedmiot i każda osoba składa się z materii i formy. I choć poznajemy poszczególnych ludzi, to jesteśmy w stanie na bazie naszego doświadczenia wyabstrahować jakąś ogólną, wspólną dla wszystkich „formę człowieka”.

I to właśnie o tych ogólnych formach ma opowiadać sztuka!

Tym się właśnie różni sztuka od historii. Historia opowiada dzieje POSZCZEGÓLNYCH ludzi, np. Napoleona. Natomiast w filmie o Napoleonie postać o tym imieniu jest jedynie nośnikiem pewnej uniwersalnej prawdy o której twórca chce opowiedzieć. I to jej uchwycenie i oddanie jest najważniejsze, a nie szczegółowy dobór aktora o wzroście historycznego cesarza i munduru z guzikami z 1800 roku. Arystoteles pisze wręcz tak:

„„Niemożliwość” natomiast należy, ogólnie rzecz biorąc, rozpatrywać bądź w świetle jej efektu artystycznego, bądź tendencji idealizującej, bądź panującej opinii. Ze względu na efekt artystyczny, lepiej jest przecież przedstawić rzecz wiarygodną, chociaż niemożliwą, niż możliwą, lecz nie trafiającą do przekonania.”

„Prawdziwa” historia o której mowa w podręcznikach mówi o faktach. A te, jak pokazują choćby wspomniane na początku zgony słynnych osób choć są możliwe, to w odczuciu wielu osób są zupełnie nieprawdopodobne. To zaś sprzyja teoriom spiskowym, które próbują te zdarzenia „zracjonalizować”. Natomiast sztuka może mówić o smokach, o mieczach świetlnych, może Napoleona (czy raczej: „Napoleona”) uczynić Chińczykiem albo przenieść akcję „Odysei” w realia współczesnej Ameryki. Nie naiwnie pojęta „zgodność z rzeczywistością” czy też „z wersją książkową” jest tu wyznacznikiem, a spójność opowiadanej historii.

Skąd u Arystotelesa ten swoisty liberalizm? Ze względu na cel, jaki sztuka mieć powinna.

Cele te filozof wyróżniał trzy. Po pierwsze, może sztuka wychowywać. Po drugie, może być po prostu towarzyszką relaksu po pracy. I po trzecie wreszcie może oczyszczać (gr. katharsis). Mówiąc o katharsis najprawdopodobniej miał na myśli możliwość przeżycia pewnych emocji w bezpieczny sposób i wyzbycia się ich na jakiś czas. Na przykład, mało kto z nas chciałby w realnym życiu spotkać się ze smokiem. Jednak siedząc w kinie czy czytając powieść możemy na swój sposób wczuć się w emocje towarzyszące bohaterom i poczuć strach, podniecenie itp. bez ryzyka, że coś nam się stanie.

Wydaje mi się, że Arystoteles nie odnalazłby się w dzisiejszych social mediach

Dyskusja na temat dowolnego filmu czy dowolnej książki dotyczy tam najczęściej kwestii, które dla filozofa miały w najlepszym wypadku drugorzędne znaczenie. Miał on do rzeczywistości bardzo naukowe podejście. Tak jak poznajemy co prawda poszczególne przypadki (np. konkretne drzewa w lesie) to nasza wiedza dotyczy ogółów (uniwersalnych prawd odnoszących się do drzew w ogóle). Identycznie było w przypadku sztuki: oglądał konkretną tragedię w teatrze, widział konkretny obraz, ale liczyła się przede wszystkim jakaś uniwersalna prawda, którą mógł z tego wyciągnąć. A jakimi środkami artysta ją oddał, to kwestia naprawdę drugorzędna. Wszak jak sam pisze:

„Nie należy zatem za wszelką cenę trzymać się tradycyjnie przekazanych podań, na których zazwyczaj oparte są nasze tragedie. Ubieganie się o to jest w zasadzie absurdem, skoro nawet owe znane podania są znane tylko nielicznym, a mimo to wszystkim sprawiają przyjemność. Jasny stąd wniosek, że poeta powinien być raczej twórcą fabuły niż wiersza, skoro właśnie jest poetą ze względu na sztukę naśladowania i naśladuje działania [bohaterów]. A gdyby nawet przypadkiem przedstawił wydarzenia rzeczywiste, nie przestanie z tej racji być poetą, bo przecież nic nie stoi na przeszkodzie, aby niektóre z tego rodzaju zdarzeń przebiegały zgodnie z prawdopodobieństwem (to znaczy były takie, że mogą się zdarzyć) i dlatego właśnie ten, kto je wybrał, jest ich twórcą.”

Bibliografia:
Arystoteles – Poetyka
G. Reale – Historia filozofii starożytnej t. 2
F. Copleston – Historia filozofii t. 1
Z. Mitosek – Teorie badań literackich
W. Tatarkiewicz – Dzieje sześciu pojęć

Komentarze