Wiele jest osób, które zamiast obchodzić Boże Narodzenie wolałyby iść do pracy. Nic dziwnego, bo jeżeli przyjrzeć się bliżej łatwo odkryjemy, że wszelkiego rodzaju święta wiążą się nierzadko z większą liczbą obowiązków niż praca zawodowa.
„Wszystkiego najlepszego, dużo zdrowia, szczęścia i wszelkiej pomyślności”
„No, to Mikołaj wiedział co mi kupić!” „Pyszne są te śledzie, jak je zrobiłaś?.” „Spróbuj łazanek, bardzo dobre są!” Z dialogów przy stole można by wręcz ułożyć jakiś świecki Mszał (na razie układane są memy z sympatycznymi nosaczami). Choć nie regulują tego żadne przepisy, ani państwowe ani kościelne, nawet żadna jasno wyartykułowana tradycja, to są pewne uświęcone wypowiedzi i zachowania, których naruszenie w Boże Narodzenie spowodowałoby sporą konsternację.
Dzień święty święcić
Francuski filozof Edgar Morin zwraca uwagę na ważne rozróżnienie: czasu wolnego od czasu świętego. Czas wolny to dosłownie czas wolny: możesz z nim robić co chcesz. Ale święto nie jest czasem wolnym. To czas w którym MUSISZ świętować. W czasie wolnym nie musisz pracować. W czasie świętym pracować nie możesz. Widać to najlepiej w bardziej niż nasza tradycyjnych kulturach, choćby wśród ortodoksyjnych żydów. Wykształcili oni zwyczaj tzw. sznurów szabasowych, dzięki którym mogą obejść część religijnych zakazów pracowania w sobotę.
W 1938 roku w pracy „Homo ludens” (Człowiek bawiący się) John Huizinga podjął się opisania roli zabawy w ludzkiej kulturze
Jedną z istotnych cech jakimi charakteryzuje się zabawa (w szerokim sensie, obchody Bożego Narodzenia też nazywam tu „zabawą”) jest to, że każdy jej rodzaj posiada reguły. W piłce nożnej nie można dotykać piłki ręką. W szachach król może się poruszać o tylko jedno pole w każdym kierunku, goniec tylko po przekątnej. Na imprezie w klubie każdy z każdym jest na „ty”. W Sylwestra odpalamy fajerwerki itd.
Dużo ciekawsze jest jednak to co się dzieje z osobą, która reguł nie przestrzega. A jeszcze ciekawsze na czym przestrzeganie reguł polega.
Huizinga odróżnia tutaj „psuja zabawy” i fałszywego gracza. Ktoś kto z „serdecznym uśmiechem” składa „najlepsze życzenia” śmierdzącej bazarową perfumą ciotce plotkarce jest fałszywym graczem. Kto tupie nogą i mówi, że on na żadne święta nie przyjedzie, bo ma te celebry gdzieś jest psujem zabawy. Ten pierwszy jest powszechnie tolerowany. Tego drugiego trzeba „zniszczyć”.
Choć bardzo prawdopodobne, że „psuj zabawy” szybko utworzy z innymi „psujami” swoje własne gry
Huizinga zauważa, że wszelkiej maści heretycy, apostaci i odszczepieńcy tworzyli swoje własne religie, ze swoistymi świętami i rytuałami, do których reguł nowa społeczność musiała się stosować. Ktoś może powiedzieć, że jest ateistą i nie obchodzi żadnych świąt religijnych. Ale ma swoje! Nawet pomijając, że takie święta jak Boże Narodzenie już dawno straciło wymiar przede wszystkim religijny (przynajmniej w kulturze zachodu), to jest cała masa innych „zabaw” do uczestniczenia w których jesteśmy przez społeczeństwo „zmuszani”. Przynoszenie ciasta z okazji imienin do pracy. Organizowanie wesela po ślubie. Albo oglądanie ważnych meczy Reprezentacji w piłce/siatkówce/czymkolwiek, chociaż się tym na co dzień nie interesujesz.
Choinka w lipcu?
Warto zwrócić uwagę, że świąteczne zwyczaje są nie tylko „nakazane” w święta ale również „zakazane” w pozostałe dni. Co prawda w dzisiejszych czasach nic nie stoi na przeszkodzie w kupnie choinki w środku lata albo barwników do jajek w grudniu (w internecie kupi się wszystko), ale prawda jest taka, że nawet w asortymencie supermarketów widać zmianę. Ciężko byłoby w środku lata zorganizować 12 tradycyjnych dań wigilijnych w oparciu o ofertę Lidla czy Biedronki. A już na pewno znajomi, gdybyśmy ich na taką imprezę zaprosili byliby „lekko” zdziwieni.
Święto i zabawa pełnią rolę pewnej antytezy codzienności. Dzień święty jest święty, bo pozostałe dni są zwykłe, a dni zwykłe są zwykłe, bo istnieją święta, okres w którym pewne zasady są „zawieszone”. W czasie średniowiecznych karnawałów (o których będzie niebawem szerszy tekst) dochodziło do pijaństwa przy katedralnych ołtarzach, a nierzadko i do orgii seksualnych. Kilka dni później, w czasie postu, ci sami ludzie, w tej samej katedrze klepali pacierze.
Święta i uroczystości są więc swoistym obowiązkiem jaki na nas ciąży, związanym z życiem w społeczeństwie
Jednak nie jest to obowiązek totalny. Antropolodzy klasyfikują obrzędy wszystkich kultur według wspólnych schematów. Ale nie oznacza to, że Boże Narodzenie w Polsce niczym nie różni się od Bożego Narodzenia w Etiopii. A może przede wszystkim, że Boże Narodzenie w Polsce w 2019 niczym nie różni się od Bożego Narodzenia w Polsce w 1419. Obrzędy to konwencja społeczna. A ona się zmienia.
Co z tego wynika? Po pierwsze, że prędzej czy później niektóre „tradycyjne” zwyczaje przejdą do przeszłości. Po drugie, że pojawią się nowe. Ale zawsze jakieś będą, bo taka jest odwieczna ludzka natura: świętować lubi każdy. Choć nie każdy w takiej samej formie.
Bibliografia:
J. Huizinga – Homo ludens
E. Morin – Duch czasu
M. Eliade – Sacrum a profanum
Jeden komentarz do “Kiedy odpoczniemy po świętowaniu?”
Możliwość komentowania została wyłączona.