Czemu się nie szczepią, czyli dwa rodzaje wolności

Kiedy kilka miesięcy temu kupowałem laptopa jedna rzecz nieco mnie zaskoczyła.

Otóż bardzo ciężko było znaleźć jakiś model z nagrywarką płyt. O ile nie dziwiło mnie to w cieniutkich ultrabookach, to już „normalne” komputery bez napędu nieco mnie zaskoczyły. Z drugiej strony: właściwie dlaczego? Płyty musiałem użyć w ciągu ostatnich kilku lat może z jeden raz i nie sądzę żeby większość ludzi się ode mnie pod tym względem różniła. Coś co byłoby niewybaczalnym brakiem w roku 2005 dzisiaj nikomu nie przeszkadza.

Jeżeli przyjrzymy się zasadom jakimi rządzi się nasze społeczeństwo szybko odkryjemy pewną analogię.

Jest cała masa rzeczy, które są w Polsce zabronione. Nie mogę wsiąść do samochodu sąsiada i bez jego zgody pojeździć po mieście. Ze sklepu nie mogę wyjść z towarem bez płacenia. A płacić nie mogę banknotami odbitymi na kserokopiarce. Ale nawet gdyby tych zakazów nie było, albo nikt nie mógłby ich wyegzekwować, to nic w moim zachowaniu by się nie zmieniło. Z drugiej strony mam prawo robić rzeczy, których robić nigdy w życiu nie zamierzam: przegrać całą wypłatę w kasynie albo napić się wybielacza.

Trudno nie odnieść wrażenia, że w społecznym odbiorze nie każde ograniczenie swobody realizacji naszych pragnień jest postrzegane jako naruszenie wolności. Nie chodzi o to, że jest to ograniczenie usprawiedliwione, tylko, że w ogóle go nie ma.

Z drugiej strony jest masa przepisów, które za zamach na naszą wolność uznajemy. Jeżeli się ich przestrzega to głównie ze względu na strach przed karą czy to wymierzoną przez aparat państwa czy też na ostracyzm społeczeństwa.

Jak to się dzieje, że jednych ograniczeń przestrzegamy de facto dobrowolnie i przychodzi nam to naturalnie, a w innych kombinujemy jak tylko się da? Tu pomóc nam może rozróżnienie na dwa rodzaje wolności.

Pierwszy, potoczny sposób jej rozumienia to brak ograniczeń ze strony innych w realizacji naszych własnych pragnień. W tym rozumieniu ograniczenie prędkości narusza moją wolność: mniejsza z tym czy w sposób uzasadniony czy nie, naruszenie ma miejsce.

Jednak wolność można też postrzegać dużo bardziej rygorystycznie. Immanuel Kant uważał, że żaden uczynek popełniony pod wpływem sympatii, chęci zysku czy uniknięcia kary nie jest w pełni wolny jako związany zewnętrznymi motywami. Wolni jesteśmy tylko wówczas gdy opierając się na wskazaniach własnego rozumu odkrywamy jakie zachowanie jest w danym momencie słuszne. Oczywiście zachowanie słuszne może być też korzystne, ale związek jest ten przygodny. Kant jasno nakazuje kierować się rozumem bez względu na konsekwencje.

Wolność nie jest więc brakiem ograniczeń, a wręcz przeciwnie: samodzielnym i swobodnym odkrywaniem własnych obowiązków.

W ten sposób można łatwo zrozumieć dlaczego ten sam kierowca może np. inaczej oceniać dwa ograniczenia prędkości. Na jednym odcinku jest on tak oczywisty, że zwalniamy bez patrzenia na znaki. W innym miejscu przestrzegania zakazu wymusza fotoradar, a kierowcy uważają oznakowanie za absurdalne.

Kierowca w pierwszym wypadku nie czuje, że odbiera się mu wolność. Zwalnia w odpowiedzi na samodzielną ocenę warunków drogowych, a nie zewnętrzny nakaz. Konieczność wytracenia prędkości jest tu podyktowana koniecznymi własnościami świata, sprzeciw wobec ograniczenia w takim wypadku byłby równie rozsądny jak sprzeciw wobec praw fizyki: niby można, ale to po prostu głupie.

Drugi przypadek to sytuacja w której ktoś tylko formalnie jest sprawcą swojego czynu. Realizuje zakaz, ale go w żadnej mierze nie rozumie i się z nim nie utożsamia. Jest wobec swoich zachowań wyalienowany. W skrajnych wypadkach wyobcowanie odbywa się wobec społeczeństwa jako takiego. Świetny przykład widzieliśmy niedawno w Afganistanie, gdzie żołnierze wojsk rządowych masowo składali broń przed Talibami. Co z tego, że prawnie ciążył na nich obowiązek walki, skoro sami się do takiego obowiązku nie poczuwali i gdy zniknął zewnętrzny przymus szybko porzucali stanowiska?

Nie jest sztuką zrobić taki system politycznych i takie społeczeństwo, które każdego do zrobienia czegoś zmusi, czy to chodzi o szczepienie, płacenie podatków czy nawet palenie śmieci w piecu. Kluczem jest stworzenie takiego państwa w którym ludzie CHCĄ się szczepić, płacić podatki czy dbać o ekologię.

Bibliografia:
I. Berlin – Dwa rodzaje wolności

Komentarze

Jeden komentarz do “Czemu się nie szczepią, czyli dwa rodzaje wolności”

Możliwość komentowania została wyłączona.