Już tu kiedyś o tym wspominałem: nie byłoby nas na świecie gdyby pewne sprawy 26 września 1983 roku potoczyły się inaczej
Uczestnikiem owych wydarzeń nie byli prezydenci, królowie czy papieże a pochodzący z Władywostoku Stanisław Pietrow, pełniący tego dnia służbę dyżurną w centrum obrony przeciwlotniczej Związku Sowieckiego. W pewnej chwili Pietrow zobaczył na radarze rakietę lecącą z terytorium USA. Po chwili było to już pięć rakiet! Zgodnie z przepisami należało wszczynać alarm, co spowodowałoby natychmiastową odpowiedź strony moskiewskiej, a w rezultacie wojnę jądrową i najprawdopodobniej unicestwienie cywilizacji ludzkiej. No ale jak już wiemy, Pietrow przepisy i wskazania radaru olał. Uzasadniał później, że atak przy użyciu zaledwie pięciu rakiet wydał mu się całkowicie nieprawdopodobny i uznał, że to po prostu fałszywe dane przedstawiane przez komputer.
Jak ocenimy zachowanie oficera?
Uratował świat? A no uratował. Ale w większości wypadków uznalibyśmy, że ktoś kto zaprzecza oczywistym obrazom z radaru na rzecz swoich własnych przekonań i osądów odwołuje się do chłopskiego rozumu i jest powszechnie (najczęściej zresztą słusznie) krytykowany. Przepisy (za złamanie których zresztą Pietrow był potem ciągany dyscyplinarnie) mówiły jasno: są dane, jest reakcja. Ależ przecież byłaby ona katastrofalna w skutkach!
Na ten właśnie paradoks – choć nie na tym przykładzie – zwrócił uwagę amerykański filozof Neil Postman
Zazwyczaj uznajemy technikę za coś jednoznacznie korzystnego. Nawet radar taki się wydaje – siedzisz sobie wygodnie w fotelu w Warszawie i widzisz, że pod Waszyngtonem ląduje samolot. Niby to oczywiste. Ale co jeżeli radar myli się i tym razem i żadnego samolotu nie ma? W pewnym sensie po prostu przenoszę tu swoje myślenie do zewnętrznego źródła.
W tej technologicznej rewolucji pojawia się pytanie na ile to technologia jest dla człowieka, a na ile człowiek dla technologii
Zdaniem Postmana postęp techniczny sprawił, że wiedza przestała nam służyć, a to raczej my jesteśmy czymś na wzór trybików w maszynie biernie ją przetwarzającymi. Weźmy może najbardziej aktualny przykład: sport. Najlepsi sportowcy to dziś najczęściej efekt żmudnej pracy nie geniuszu jednej osoby, a tysięcy specjalistów: od dietetyków poczynając na projektantach butów kończąc. Robert Lewandowski nie byłby dzisiaj takiej klasy sportowcem, gdyby ciągle kopał w Zniczu Pruszków i miał do dyspozycji tamtejszą kadrę, a nie ludzi z Monachium.
Jeszcze bardziej zmianę jaką szeroko rozumiana technologia wprowadziła do naszego życia prezentuje inna anegdotka sportowa
Ponoć pewnego razu były selekcjoner piłkarskiej reprezentacji Polski, pan Franciszek Smuda dostał od współpracowników gruby zeszyt z analizą gry przeciwnika. Rzucił na niego okiem, po kilku sekundach odłożył mówiąc „chuja grają, opierdolimy ich”. Tenże sam trener innym razem stwierdził, że on dobrego piłkarza pozna po tym jak idzie po schodach.
Wątpię, żeby z Franciszka Smudy był wielki filozof ale świetnie oddaje on ducha tego jak myślał człowiek jeszcze kilka stuleci temu: zdany na własną rozwagę i doświadczenie życiowe, nie zaś na technikę i dane.
Podejrzewam, że czytelnik robi w tej chwili wielkie oczy
Czyżbym bronił tu de facto chłopskiego rozumu? Oczywiście, że nie! Postman też go w sumie nie bronił. Naiwna wiara w „szlachetnego dzikusa” oderwanego od nauki i techniki sprawdza się może w wierszach, ale w praktyce „szlachetny dzikus” umierał od zepsutego zęba w wieku 40 lat.
Jednak trzeba zauważyć, że nauka i technika kiedy nam coś daje, również coś odbiera
Człowiek który staje się wyłącznie specjalistą – zbiera dane i po prostu nimi operuje nie ma szans zostać geniuszem. Nie zostanie też kretynem: nawet jak popełni błąd, może powiedzieć, że tak mu pokazywały dane albo analizy komputerowe. Ale nie wiem czy na przenoszeniu odpowiedzialności na cyferki człowieczeństwo polega.
O co więc chodzi?
Stanisław Pietrow swoim chłopskim rozumem uratował świat. Franciszek Smuda – pogrążył reprezentację Polski. Obaj nie ufali technice i zgromadzonym przy jej użyciu danym. Pytanie brzmi: jak ocalić Pietrowa, usuwając Smudę? I nikt nie mówi, że jest na to pytanie odpowiedź.
Podobał się wpis? Zostaw napiwek 😀
Bibliografia:
N. Postman – Technopol. Triumf techniki nad kulturą.