Czy ludziom do szczęścia wystarczą nauki ścisłe?

Mniej więcej w tym momencie uczniowie pierwszych klas liceów dostali zapowiedź pierwszego sprawdzianu z matmy – konkretnie z logiki. Za kilka tygodni to samo czeka studentów prawa. Posypią się gole, uwaleni będą mówić, że „do dupy ta logika” i… w pewnym sensie będą mieli rację.

„Jeżeli prezesem PiS jest Donald Tusk, to obecnym Prezydentem USA jest Donald Trump”

Brzmi bezsensownie? Wprost przeciwnie, to zdanie nie dosyć, że jest sensowne, to jeszcze jest prawdziwe. Mamy tu do czynienia z implikacją logiczną (zdanie typu „Jeżeli…. to….”), która jest fałszywa wtedy i tylko wtedy gdy poprzednik („jeżeli prezesem PiS jest Donald Tusk”) jest prawdziwy, zaś następnik (obecnym Prezydentem USA jest Donald Trump) fałszywy. Tu co prawda poprzednik jest fałszywy, ale następnik prawdziwy, więc całe zdanie jest jak najbardziej prawdziwe.

Oczywiście, zazwyczaj tłumaczy się takie rzeczy na bardziej intuicyjnych przykładach.

„Jeżeli deszcz pada, to na podwórku jest mokro” jest zdaniem prawdziwym. Zawsze kiedy pada jest mokro, ale nie oznacza to, że nie może być mokro jak nie pada. Akurat mogła być w okolicy ustawka pseudokibiców i policja użyła polewaczek – deszcz nie ma z mokrą ulicą nic wspólnego! Tak samo jak deszcz nie pada, a mokro nie jest – również nasze zdanie jest prawdziwe. Fałszywe byłoby wtedy i tylko wtedy, gdyby jakimś cudem deszcz padał, a na podwórku ciągle byłoby sucho.

Tego typu reguły mają olbrzymie znaczenie w językach sztucznych. Języki w których pisze się programy komputerowe albo redaguje przepisy prawne rządzą się zasadami logiki i to bardziej skomplikowanej niż przedstawiony wyżej przykład. Jednak czy aby na pewno możemy zastosować do używanego na co dzień języka naturalnego?

Przed II Wojną Światową wielu filozofów, właśnie na bazie ówczesnego dynamicznego rozwoju logiki uznało, że jak najbardziej

Wszystkie „tradycyjne” problemy filozoficzne miały wynikać ze złego ich sformułowania. Wystarczy przełożyć je na precyzyjny język i szybko okaże się, że albo nie są to realne problemy, albo bez problemu da się je rozwiązać. Zdaniem tych akademickich profesorów tak jak da się każdy przedmiot rozłożyć na atomy, tak każdą wypowiedź da się zredukować do elementarnych, atomowych zdań. Był tylko jeden problem: poza murami uczelni ludzie nie chcieli przyjąć ich wiedzy do wiadomości.

„Jeżeli Polak zamorduje Niemca, to powinien ponieść konsekwencje”

Czy wszystko jest OK z powyższym zdaniem? Niby tak, stwierdza suchy fakt, ale… no właśnie. Jestem pewien, że niejedna osoba zapytałaby „a jak Niemiec zamorduje Polaka, to wszystko w porządku, tak?”. Pamiętam jak swego czasu napisałem tekst o Żydach w Iranie zatytułowany „gdyby Żydzi w Polsce mieli takie prawa jak w Iranie to…” i dostałem kilka komentarzy, że rzekomo sugeruję iż w Polsce Żydom dzieje się krzywda.

To oczywiście bzdura, ale pokazuje coś, czego zwolennicy sprowadzenia każdego zdania na grunt struktury logicznej nie przewidzieli – kontekst

Weźmy na przykład film „Polityka”. Podobno na końcu pojawia się plansza „Postaci granej przez Antka Królikowskiego nie należy utożsamiać z Bartłomiejem Misiewiczem”. W ogóle w całej produkcji nie padają żadne nazwiska czy nazwy partii, nawet logo wiadomo której partii jest zmienione. I, na gruncie przepisów prawa żaden pozew nie przejdzie, bo nie jest jasno powiedziane, że ktoś tu jedzie po prawdziwych osobach. Ale całościowe ujęcie tematu sprawia, że wszyscy wiedzą o kogo w którym momencie chodzi…

Na takie rzeczy zwrócili właśnie późniejsi filozofowie

Ludwik Wittgenstein, przed wojną jeden z najwybitniejszych atomistów logicznych pod koniec życia uznał, że poszczególne słowa i zdania są raczej jak klocki, które zależnie od umiejscowienia w szerszym kontekście mogą pełnić różne funkcje. John L. Austin wprowadził do nauki o języku pragmatykę, czyli dziedzinę, która w przeciwieństwie do semantyki (nauki o znaczeniu) bada jak ludzie językiem się posługują. A to i tak delikatne ujęcie tematu na tle tzw filozofii kontynentalnej (w przeciwieństwie do filozofii analitycznej rozwijała się głównie poza USA i UK), jak choćby hermeneutyki.

Niejeden raz wierzono w historii nauki i filozofii, że oto odkryto receptę na wszystkie problemy

Im jednak bardziej optymistycznie napalano się na rychłą epokę powszechnego oświecenia, tym bardziej bolesne były rozczarowania. Jestem ostatnim który by negował wartość nauk ścisłych. Ostatnimi czasy jednak wydaje mi się, że turboscjentyści odrzucający jakąkolwiek wartość nauk humanistycznych i uważający, że da się życie człowieka sprowadzić do maszyny całkowicie opisywalnej w formie wyrażeń matematyki też nie są bez winy w obecnym kryzysie, jaki przechodzi nauka i inne „mainstreamowe” instytucje życia społecznego. Bez zbudowania ponownego pomostu między „ścisłowcami” a „humanistami” ten kryzys może się tylko pogłębiać.

Jeżeli Ci się podobało:

Komentarze