To już od kilku lat tradycja, żeby złapać jakąś korporację na wrzucaniu w czerwcu tęczowych flag w krajach Europy i „zapominaniu” o nich w profilach skierowanych na Bliski Wschód.
Wiele na ten temat napisano i jeszcze nieraz się zapewne napisze
Jest to przykład tak zwanego pinkwashingu, czyli marketingowego wycierania sobie gęby walką o prawa osób LGBT. LGBT nie są tu zresztą wyjątkiem, tak samo „walczy się” z globalnym ociepleniem, o czyste oceany, z wykluczeniem kobiet, rasizmem i co tam akurat jest na topie.
Ale właściwie co w tym złego?
Na pierwszy rzut oka lepiej jest wspierać jakąś akcję „na 50%” (np. tylko na zachodzie) niż nie wspierać wcale. Ale wyobraźmy sobie homoseksualistę który wyjeżdża z jakiegoś powodu do Arabii Saudyjskiej i zostaje za swoje „zbrodnie” skazany na karę śmierci. I on tam, siedząc w celi śmierci dowiaduje się, że owszem, trwają w USA protesty w jego obronie, owszem, wspierają je wielkie korporacje, a nawet rząd amerykański wyraził wyrazy oburzenia i wywiesił tęczową flagę w Watykanie, ale… no ten tego, petrodolary nie śmierdzą, my tu z Arabią mamy umowy na zbrojenia itp i trochę nam ciebie szkoda człowieku, ale ogólnie radź se sam.
Taka postawa jest moim zdaniem dużo podlejsza niż zwykłe olanie problemu
Codziennie na świecie dzieją się tysiące tragedii i tysiące ludzi walczy o słuszne sprawy. I wiecie co? Niezbyt mnie to interesuje. Ja nie mówię że – nie wiem – walka o prawa dysydentów politycznych w Erytrei jest zła czy bezwartościowa (bo nie jest) – po prostu mówię, że mnie ten temat nie interesuje! Nie jestem w stanie zajmować się wszystkim z pełnym zaangażowaniem. Nikt nie jest i nikt poważny nie powinien tego od nikogo wymagać.
Człowiek nie może być nigdy środkiem do celu, ale zawsze celem samym w sobie – pisał Immanuel Kant
Warto zwrócić uwagę, co filozof nam chce przez to powiedzieć. Nikt tu nie wymaga od nas jakiejś pozytywnej postawy, w każdym razie nie zawsze. Czasem „traktowanie jako cel sam w sobie” to po prostu neutralność albo wręcz… wrogość. Tak: Wiktor Frankl wspomina jak podczas pobytu w obozie koncentracyjnym spodziewał się pobicia, ale zamiast tego strażnik po prostu kopnął w jego stronę niedbale kamień, jakby przeganiał szczura. To odebranie człowieczeństwa było bardziej bolesne niż solidny łomot.
Faktem który musimy sobie uświadomić jest to, że głaskanie po główce wcale nie musi być czymś dobrym
Kiedyś czytałem wyjątkowo seksistowski, ale jakże obrazowy komentarz o dziewczynie którą „wszyscy w mieście lubili, ale nikt nie szanował”. Forma jest być może brutalna, ale dobitnie pokazuje o co w tym wszystkim chodzi. „Lubić” a „szanować” to są dwie różne rzeczy. I ja nie wątpię, że CEO dużych korporacji lubią LGBT, ochronę klimatu czy co tam jeszcze trzeba lubić. Ale takie zachowanie nie pokazuje, że ich naprawdę szanują.
Słowo klucz: slaktywizm
To jest takie działanie we wzniosłej sprawie, gdzie samo działanie jest ważniejsze od praktycznych skutków. Co jakiś czas pojawiają się ogłoszenia, że taka i taka osoba w jakimś Domu Pomocy Społecznej jest samotna. I wtedy często pada w internecie pomysł, żebyśmy wysłali jej list! Ale ja nigdy w czymś takim nie brałem i nie wezmę udziału. Dlaczego? Bo ten człowiek w tym DPSie zasypany listami po dwóch tygodniach przestanie dostawać cokolwiek. I jak się wtedy poczuje, z dnia na dzień porzucony? Ktoś kto nie zrobi nic stoi w mojej opinii znacznie wyżej niż człowiek, który wykorzysta sobie taką chorą osobę do poprawienia humoru napisaniem ckliwego listu.
Serio, przydałaby nam się taka „życzliwa neutralność”
Widzieć w drugiej osobie człowieka to niekoniecznie od razu ją kochać. To czasami po prostu nie robić z niej cyrkowej małpki, której możemy rzucić kawałek banana tylko po to, by następnie podniecać się jacy jesteśmy dobrzy. Nie masz jaj bronić gejów na Bliskim Wschodzie? Spoko, ja też nie mam!
Ale nie rób z nich sobie mema którym można sobie podbić sprzedaż na koniec kwartału albo liczbę lajków na profilu. To są ludzie, a z nimi się tak nie postępuje.
Spodobał się wpis? Wesprzyj napiwkiem 🙂