Polscy biskupi skrytykowali szczepionki wyprodukowane na komórkach uzyskanych kilkadziesiąt lat temu z abortowanego płodu. Jak przyjrzeć się bliżej, nasza cywilizacja istnieje dzięki dużo większym, popełnianym codziennie zbrodniom.
Legenda głosi, że cesarz Neron kazał podpalić Rzym, by dostarczyć sobie estetycznych doznań i natchnienia do pisania wierszy. Kilka lat temu pewien domorosły filozof zabił młodą dziewczynę, żeby osiągnąć doskonałość duchową. No i w końcu bodaj przedwczoraj jakaś gwiazdeczka Youtube opublikowała film gdzie wykorzystuje niepełnosprawnego intelektualnie chłopaka do wykonywania różnych kompromitujących zadań za pieniądze.
Ale co z nami?
Jak to: co z nami? Ani ja, ani większość czytelników nie popełniliśmy w życiu żadnego przestępstwa. Na poziomie moralnym jest odwrotnie: nikt nie przyzna, że jest całkowicie wolny od błędów, ale zazwyczaj również nic poważnego nie mamy na myśli. A jednak każdy z nas jest umoczony w okropne zbrodnie i korzysta z ich efektów. Wystarczy rozejrzeć się po pokoju.
Gdyby śledzić polskie serwisy informacyjne, świat obejmowałby poza Europą jedynie Stany Zjednoczone.
Gdy dla odmiany przeanalizować cykl produkcyjny przedmiotów jakimi się otaczamy byłoby zupełnie odwrotnie. Większość Europejczyków nic nie wie o toczących się w środkowej Afryce krwawych wojnach, ale korzysta z elektroniki zbudowanej z minerałów tam wydobywanych. To właśnie kontrola nad tymi kopalniami jest jedną z głównych przyczyn walk. Oczywiście zyski trafiają do kieszeni całego szeregu pośredników, od handlarzy po lokalnych watażków. Górnicy, często dzieci, dostają z tego ochłapy.
Nie jest od zbrodni wolna także nasza kultura. Nie byłoby Sokratesów, Szekspirów czy Kantów gdyby nie miliardy niewolników, chłopów pańszczyźnianych czy robotników pracujących na to by wyżej wymienieni mieli co włożyć do gara.
Moglibyśmy tak licytować długo. Dłubiąc odpowiednio głęboko każda nasza czynność jest możliwa dzięki krzywdzie innych ludzi, choć uczciwie rzecz ujmując moja krzywda (choćby szkody wyrządzone na moim zdrowiu przez smog w powietrzu) umożliwia życie innym.
Są różne sposoby, żeby poradzić sobie z tym paradoksem
Pierwszy, którego osobiście najbardziej nie lubię, widać choćby w stanowisku polskich biskupów. Wszyscy zwrócili uwagę na buzzword „aborcja” ale podejrzewam, że gdyby te szczepionki były robione np. na komórkach więźniów chińskich obozów koncentracyjnych reakcja byłaby często inna. Mam złe wieści: przy produkcji wszystkich szczepionek wyemitowano choćby olbrzymie ilości dwutlenku węgla. To zaś przekłada się na ocieplenie klimatu, a to z kolei na realne trupy, choćby spowodowane suszą.
Pogląd, że bezwzględnie należy wystrzegać się zła jest prostą drogą na oddział zamknięty.
Nasza egzystencja jest nieodłącznie związana z zadawaniem innym cierpienia, choć oczywiście najczęściej robimy to pośrednio. Nawet samobójstwo sprawi innym krzywdę, wszak koszt uprzątnięcia zwłok wygeneruje wspomniany wyżej dwutlenek węgla, a to z kolej ocieplenie i tak dalej.
Oczywiście filozofowie próbowali ten paradoks rozwiązać różnymi zasadami moralnymi. I tak np. popularny etyk Peter Singer oddaje 30% swojego wynagrodzenia na cele charytatywne. Czemu nie 30,5%? A skoro nie 30,5% to w czym to jest lepsze od oddawania 29%? Nie sądzę, żeby jakiekolwiek algorytmy w które próbują etycy pokroju Singera ubrać ludzkie postepowanie były w stanie odpowiedzieć na te pytania.
Niemiecki filozof Karl Jaspers podszedł do tego inaczej.
Rozdzielił on winę jako sytuację możliwą, czyli taką, z którą da się coś zrobić od winy w ogóle, która jest sytuacją graniczną i której jak śmierci: uniknąć w życiu nie sposób. Odczuwamy, i słusznie, jakąś różnicę między winą polegającą na zabiciu drugiego człowieka a taką, gdzie naszym przewinieniem jest urodzić się w kraju wyzyskującym w przeszłości inne kraje. Pozostaje pytanie: gdzie jest granica i kto ją określa?
Odpowiedź brzmi: my sami!
Według Jaspersa instancją przed którą odpowiadamy moralnie jest jedynie nasze własne sumienie. Sumienie oczywiście może być skrzywione i dopuszczać np. wykorzystywanie chorego chłopaka do zyskania internetowej atencji, ale nie zmienia to faktu, że ostateczną decyzję o naszych czynach podejmujemy my sami, a nie książki o etyce. Te mogą na sumienie wpływać, ale nie mogą go zastąpić. Wspomniany wyżej Singer zdecydował się na 30% nie dlatego, że tak mu wyszło w jakichś utylitarnych obliczeniach, a dlatego, że na taką stawkę się ostatecznie zgodził.
Tym co możemy robić nie jest próba bezwzględnego zmieniania świata a rozjaśnianie własnego sumienia, a to dzieje się na podstawie zdobywania wiedzy i dialogu z innymi
Ostatnio jeden z banków „walczy z plastikiem” i wypuszcza karty z biodegradowalnego materiału. Mógłbym się założyć, że koszt produkcji reklam tej akcji zrobiły dla środowiska więcej złego niż wymieniane raz na kilka lat plastikowe karty klientów tego banku.
Jeżeli nie chcemy nabierać się na tego typu tanie zagrywki nie powinniśmy kompulsywnie dbać o czystość moralną naszych uczynków a stawać się ich bardziej świadomi.
To trochę jak z higieną: bakterie na rękach siedzą cały czas, a mimo to jakoś potrafimy powiedzieć, kiedy trzeba się umyć.